Spotkaliśmy Roberta w jednej z warszawskich knajpek. Muzyk od samego rana miał napięty grafik i załatwiał interesy. A na to trzeba dużo siły i odporności. I dlatego, aby się wzmocnić, Robert jeszcze przed południem posilił się czterdziestką whisky.
- Wtedy miał bardzo ciężki dzień. Do tego było duszno. Nie mieliśmy humoru ani sił na nic... No, ale jedna "40" nikomu jeszcze nie zaszkodziła - wyjaśnia dietę Roberta jego żona i menedżerka Monika.
Jednak ta dieta Gawlińskiemu chyba nie służy i powinien ją przerwać. Bo widać, że muzyk stracił już sporo kilogramów. Chyba za dużo.
- Mąż nie jest na diecie - tłumaczy żona wokalisty. - Ma po prostu taką budowę ciała. Jest szczupły i na szczęście należy do tej grupy osób, która może jeść bez stresu - dodaje.
My widzieliśmy, że tylko pił bez stresu. Bo na stoliku tego ranka żadne jedzenie nie trafiło...