Gdy w latach 80. pojawiał się nowy odcinek, ulice pustoszały! "Niewolnica Isaura" wraca do telewizji. Skąd wziął się fenomen brazylijskiego Kopciuszka?

2024-02-16 15:43

Na antenę powraca właśnie serial, który w latach 80. sprawiał, że w Polsce pustoszały ulice. To „Niewolnica Isaura” rozpoczęła nad Wisła mogę na telenowele. Od 17 lutego polscy widzowie znów moga go oglądać, tym razem na antenie TVP Kobieta. Dlaczego właśnie ta produkcja stała się takim ewenementem?

Wszystko zaczęło się w połowie lat 70. w Brazylii, gdzie zdecydowano się wówczas na stworzenie ekranizacji XIX-wiecznej powieści Bernardo Guimarãesa o tym samym tytule. Historia pięknej Isaury (Lucélia Santos), niewolnicy gnębionej przez zakochanego w niej bez wzajemności okrutnego Leoncia Almeidę (Rubens de Falco), pierwotnie miała być po prostu kolejną kostiumową produkcją przeznaczoną dla fanów historii miłosnych. Niespodziewanie jednak dla samych twórców fenomen „Niewolnicy Isaury” z biegiem lat rozprzestrzenił się daleko poza granice Brazylii, do dziś pozostając jednym z najsłynniejszych towarów eksportowych tego państwa.

Niewolnica Isaura. Jak wygląda teraz Lucelia Santos?

Sensacja na skalę światową

Serial stał się hitem nie na całym świecie – od krajów Ameryki Południowej, przez Afrykę, kraje Bloku Wschodniego, Wielką Brytanię, Portugalię, aż po Indonezję i Chiny, wszędzie gromadząc ogromną widownię przed telewizorami.

We Francji odnotowano nawet, że w trakcie emisji kolejnych odcinków na drogach znacząco spada liczba wypadków, na Węgrzech zaś losy Isauru zrobiły tak wielkie wrażenie, że taktejsze Ministerstwo Spraw Zagranicznych zostało wprost zasypane kopertami z pieniędzmi, za które widzowie gotowi byli wykupić główną bohaterkę z rąk Leôncia! Pieniądze ostatecznie przeznaczono na zorganizowanie wizyty aktorów serialu nad Dunajem. Telenowelę z zapartym tchem śledził kubański dyktator Fidel Castro, a nawet nasza polska noblistka Wisława Szymborska.

„Isauromania” nad Wisłą

Pod względem uwielbienia dla serialu poetka nie różniła się niczym od milionów rodaków. W polskiej telewizji „Niewolnica Isaura” zadebiutowała w połowie lat 80., błyskawicznie stając się dla widzów kolorowym i egzotycznym remedium na wszechobecną wówczas szarzyznę PRL-u. Produkcja wzbudzała tym większą ciekawość, że była to pierwsza zagraniczna telenowela, którą wyemitowano w Polsce.

Natalia Oreiro kiedyś i dziś. Tak wygląda Milagros ze „Zbuntowanego anioła”

Szacowana oglądalność serialu wynosiła u nas wówczas ponad 80 proc. (czasem sięgając nawet 92 proc.!), nic więc dziwnego, ze jego popularność zaczęto z czasem postrzegać jako istny fenomen społeczny. Gdy wcielający się w główne role Lucélia Santos i Rubens de Falco odwiedzili Polskę w maju 1984 r., ich wizyta wzbudziła powszechną sensację, przyciągając wielotysięczne tłumy pragnące zobaczyć swoich idoli na żywo. Wielu jednak do tego stopnia utożsamiało aktorów z ich serialowymi bohaterami, że próbowało wymierzyć Rubensowi de Falco sprawiedliwość za podłości granego przez niego Leoncia, a na spotkaniach z fanami nie brakowało transparentów z napisami „Uwolnić Isaurę”. Aktorką parę w Krakowie musiało chronić aż 300 milicjantów!

Nowe trendy

Po wizycie Lucélii Santos zapanowała istna „moda na Isaurę”. Polski masowo upodabniały się do swojej idolki chociażby pod względem uczesania. Serial zapoczątkował jednak przede wszystkim modę na latynoamerykańskie telenowele, które pod koniec XX wieku zaczęły się cieszyć wśród polskich widzów ogromną popularnością, trwającą zresztą do dziś, choć żadnej innej produkcji nie udało się już później gromadzić przed telewizorami tak dużej widowni.

Emisja w TV:

"Niewolnica Isaura", godz. 8.40 w TVP Kobieta

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki