- Mieliśmy poradę przez telefon od lekarza rodzinnego, dostaliśmy e-receptę na leki przeciwzapalne, ale to nie pomogło. Gerard musiał ratować się antybiotykiem i haparyną, która rozrzedza krew, zrobił to po konsultacji z lekarzem i własną córką, która jest chirurgiem w Szwajcarii – mówi nam Iwona.
Przez ostatnie pięć dni Gerard był podłączony do generatora tlenu, a Iwona czuwała przy nim dzień i noc, choć sama też chorowała przez dwa dni. - Bardzo się bałam. Musiałam nauczyć się robić zastrzyki z heparyny, ale na szczęście nauczyłam się tego. Dziś jest pierwszy dzień, kiedy mój Gerdziu oddycha bez dodatkowego tlenu i uśmiecha się – mówi.
Oboje są przekonani, że przeszli koronawirusa, ale na testy nawet nie było czasu, a okoliczne szpitale pękały w szwach. Zrobią je wkrótce, żeby mieć pewność.
Gerard Makosz robi już kilka kroków po domu i czuje się dużo lepiej, tylko nam powiedział jedno ważne zdanie: - Bez Iwony już bym nie żył.
I to jest najpiękniejszy finał hitu TVP „Sanatorium Miłości 2”.