- Kiedy kilka lat temu trafiłem do telewizji, okazało się, że nie wystarczy talent i umiejętności zaciekawienia widza. Liczy się przede wszystkim wygląd! Usłyszałem od jednego z prezesów, że albo 10 kilo mniej, albo "do widzenia". To była motywacja, żebym wziął się za siebie. W sumie na dobre mi wyszło - wspomina Adam w rozmowie z "Super Expressem".
Zobacz także: Adam Giza - nowa twarz śniadaniówki