Gołota wraz z żoną Mariolą i dziećmi Olą (20 l.) i Andrzejem (15 l.) wylądowali na warszawskim Okęciu w sobotę o godz. 14. Już za kilka dni bokser rozpocznie treningi to "Tańca z gwiazdami". Jednak najpierw chciał się trochę rozerwać. A okazja ku temu była wyjątkowa - urodziny ukochanej żony.
Wprost z lotniska wszyscy pojechali do hotelu Hilton, żeby trochę się odświeżyć.
Tam dołączyła do nich mama Andrzeja, pani Bożena. Rodzina udała się na drugą stronę Wisły do jednej z najlepszych warszawskich restauracji Porto Praga. Tam zabawili kilka godzin. Lokal słynie z wyśmienitych dań z mięsiw i ryb, a dobry obiad to koszt 200 zł od osoby. Dla Gołoty to żaden wydatek.
Gdy minęła godz. 22, przyszedł czas na większą imprezkę. Do takich rzeczy najlepsze jest centrum stolicy. Bokser wybrał klub Lemoniada, gdzie świętował w prywatnej loży.
- Był szampan, kwiaty i tort. Nie zabrakło oczywiście śpiewania "Sto lat". Potem młodzież wolała połazić po klubach, a Andrzej zajął się Mariolą. Jak on kocha swoją żonę. Cały czas powtarzał, jak wiele jej zawdzięcza... - zdradza Katarzyna Fila, właścicielka agencji, która zorganizowała przyjęcie urodzinowe. W trakcie imprezy Andrzej podarował żonie piękny naszyjnik - kosztowny (2 tys. zł), wykonany specjalnie na tę okazję, a zrobiony m.in. z kryształków Swarovskiego zatopionych w srebrze.
Impreza trwała aż do godz. 4 nad ranem. Potem zmęczeni, ale szczęśliwi małżonkowie wrócili do hotelu.