Edyta Górniak wielokrotnie opowiadała o swoim toksycznym jej zdaniem małżeństwie z Dariuszem Krupą. Często też wspominała o kłótniach z byłym mężem, które najczęściej dotyczyły wychowania ich syna Allanka i podziału majątku.
W najnowszym numerze Gali wokalistka wyznała, że przez 7 lat swojego małżeństwa, to ona utrzymywała dom. Co więcej, przyznaje, że Krupa był z nią jedynie dla pieniędzy.
- Dariusz Krupa mnie nie kochał. On kochał moje pieniądze. Pokazał to kilkanaście razy, pokazał to po naszym rozstaniu, pokazał w czasie rozprawy rozwodowej. A po niej robił przyjęcia dla dziennikarzy w naszym ogrodzie. I opowiadał, jakim jest biednym, porzuconym przez żonę człowiekiem. Potem znalazłam dokumenty, które świadczą o tym, że cała nasza relacja była zaplanowana pod kątem finansowym. Wszystko było przemyślane. Tyle tylko, że nie umiał skorzystać z tego majątku, roztrwonił go. Ale zostawmy to, nie ma to już znaczenia - wyznała artystka.
Górniak ma także żal do byłego męża o to, że przez niego straciła szansę na karierę.
- Takiego miałam menadżera... Broadway, światowa kariera, duet z Jose Carrerasem, a potem centrum handlowe. Nie chciałam dopuścić do tego, żeby mąż, który nie ma pracy, jest przygnębiony, jest osobą przy żonie, która ma wszystko, źle się czuł. Więc wymyśliłam dla niego posadę menadżera, a on po prostu zrujnował to, co ja zbudowałam. Najpierw wysuszył mnie jako artystkę, potem ściągnął do takiej rangi... Mówił: Musisz wyjść na scenę, bo ja potrzebuję pieniędzy, więc wychodziłam na tę scenę. Myślałam, że tak trzeba - powiedziała Górniak.
Zastanawia nas tylko, dlaczego Edyta Górniak opowiada o tym 3 lata po swoim rozwodzie z Krupą.