Sprawę opisało "Życie na gorąco". Nie brakuje pikantnych fragmentów, a wszystko wiąże się oczywiście z sesją okładkową i obszernym wywiadem dla "Vivy".
"W tajemnicy przed Darkiem Krupą spakowała walizki i razem z synem wsiadła do samolotu lecącego na Mauritius. Po starcie samolotu Górniak wyłączyła telefon na prawie trzy tygodnie. Zamiast obiecanego wypoczynku zafundowała synowi ciężką pracę na planie sesji zdjęciowej, a swojemu mężowi chwile strachu o dziecko. Krupa poruszył niebo i ziemię, by dowiedzieć się, gdzie jest jego syn" - czytamy w tygodniku.
Jeśli to wszystko jest prawdą, deklaracje o trosce o dobro dziecka można włożyć między bajki. Oby nie okazało się, że za jakiś czas Allanek będzie największą ofiarą rozwodu, a wszelkie brudy Górniak i Krupa będą prali w mediach z jego udziałem.