Jak sam mówił, stał się znany dopiero, gdy zaczął grać w popularnym serialu. Wszyscy jednak wiedzieli, że obdarzony jest niebywałym talentem, dlatego dużo wcześniej pojawiał się w kultowych filmach. W latach 90. grał głównie gangsterów i bandytów. Mogliśmy go zobaczyć m.in. w takich filmach jak: "Kroll" "Psy", "Miasto prywatne", czy "Liście Schindlera".
Kozłowski wielką miłością darzył również teatr. - Serial się skończy, a życie będzie biec dalej. Dla mnie punktem odniesienia jest teatr. I jestem szczęśliwy, że jestem w Narodowym, tu jest fantastyczny zespół o niebywałym potencjale. Za rok, dwa to będzie hegemon na mapie teatralnej Polski, czego sobie i kolegom życzę - mówił w wywiadzie dla "Vivy!". Pasmo jego sukcesów skończyło się, gdy kontrolę nad jego życiem przejęła śmiertelna choroba.
ZOBACZ: Mąż legendy TVP odwiedził chorą żonę po roku. W jakim stanie jest Bogumiła Wander?
Na co chorował Kozłowski?
Aktor o chorobie dowiedział się zupełnie przez przypadek. Od zawsze chętnie angażował się we wszelkie akcje charytatywne, czy społeczne. Brał udział w marszach Narodowej Koalicji do Walki z Rakiem, a w 2005 roku zdecydował się uczestniczyć w akcji "Krewniacy" zainicjowanej przez Radosława Pazurę, która zachęca do oddawania krwi. Zanim jednak zostanie się dawcą, krew każdego zostaje przebadana pod kątem wielu chorób. Okazało się, że Maciej jest zakażony wirusem zapalenia wątroby typu C. To był dla niego wyrok. Postawił na szybkie leczenie, jednak wirus doprowadził do raka wątroby.
"Opowiadał o chemii, którą właśnie przeszedł i która była koszmarem. Dwa słowa i ciężki oddech, dwa słowa i pięć sekund przerwy. Tak zabija żółtaczka typu C, wirusowe zapalenie wątroby” - pisał o zmaganiach Maćka Zbigniew Hołdys w książce "Czas na mnie".
Niestety choroba postępowała, a aktor nie doczekał przeszczepu. Zmarł w nocy z 10 na 11 maja 2010 w warszawskim szpitalu przy ul. Banacha. Pogrzeb odbył się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Gangster o dobrym sercu
Widzowie znali go głównie z ról czarnych charakterów, ale rodzina i przyjaciele wiedzieli, że jest niezywkle dobrym człowiekiem. Zawsze starał się szukać pozytywów, miał niezywkłe poczucie humoru i był bardzo zaangażowany w pomoc czworonożnym przyjaciołom. Zajął się tym na poważnie, gdy wraz z żoną malarką Agnieszką Kowalską przeprowadzili się na wieś. To właśnie wspólnie ratowali psy porzucone przez właścicieli. Odnaleźli spokój i swoje miejsce na ziemi.
- Wiele osób jest zaskoczonych, że mąż tak lubił psy. Większość kojarzyła go z jego rolami twardzieli, przestępców, gangsterów, a on był obsadzany na przekór, bo tak naprawdę był bardzo delikatnym człowiekiem - mówiła żona aktora w jednym z wywiadów.
To właśnie ona bardzo go wspierała w walce z chorobą. Na dwa lata przed śmiercią wzięli ślub. Niestety ich małżeństwo trwało bardzo krótko, ale jak mówi Agnieszka Maciej pomaga jej z góry...