Grażyna Błęcka-Kolska obwinia się za śmierć córki

2016-03-19 3:00

W lipcu 2014 roku świat Grażyny Błęckiej-Kolskiej (54 l.) legł w gruzach. Córka aktorki zmarła w wyniku obrażeń po wypadku samochodowym, który spowodowała aktorka. Gwiazda "Kogla mogla" do dziś nie może pogodzić się ze stratą jedynaczki. I dopiero teraz po raz pierwszy odważyła się o tym porozmawiać.

Zuzanna była oczkiem w głowie mamy. Niestety, niespełna dwa lata temu odeszła z tego świata. Przyleciała z Londynu, gdzie studiowała, na wakacje. Jechała z mamą na festiwal filmowy do Wrocławia. Padał deszcz. Samochód wypadł z drogi i uderzył w słup. Zuzanny nie udało się uratować. Grażyna Błęcka-Kolska po tragedii zamknęła się w domu. - Jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Chcę pracować, to będę pracować, nie chcę, to nie będę. Chcę rozmawiać z ludźmi, to rozmawiam, nie chcę, to zamykam drzwi. Chcę żyć, to będę żyła, nie chcę żyć, nie będę. Spokoju nie ma i nie będzie. Jest poczucie winy, straszna tęsknota... Trafiłam na dobrego psychologa, bardzo mi pomaga - powiedziała w wywiadzie dla "Zwierciadła".

Gwiazda cały czas ma przed oczami obraz córki.

- Nie chciała niczego zawdzięczać nazwisku, dlatego zdecydowała się na studia na Uniwersytecie Westminster w Londynie. Miała wiele talentów - pięknie fotografowała ludzi, ale też miejsca. Kręciła zabawne filmiki, rysowała, komponowała, pisała teksty piosenek, śpiewała - w domu czasem do piątej rano. Pisała artykuły o muzykach do anglojęzycznych gazet. Do końca jeszcze nie odkryłam wszystkiego, co zrobiła, bo nie mam siły otworzyć jej komputera - powiedziała.

Pani Grażyna nie jest w stanie pozbyć się z domu przedmiotów należących do Zuzi.

- Moja znajoma zaproponowała, żebym wyrzuciła rzeczy córki, bo to pomoże. Przecież nie da się wyrzucić swoich 23 lat bycia matką... Zuzia była, jest i będzie dla mnie najważniejsza - powiedziała.

Zobacz: Błęcka-Kolska o śmierci córki: Chcieli, żebym wyrzuciła jej rzeczy


Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki