Jednym z ukochanych miejsc Grażyny Szapołowskiej jest Jurata, w której aktorka od lat ma swój apartament. Ostatnio artystka gościła na obchodach z okazji 90-lecia tego modnego kurortu, a także była jedną z gwiazd pokazu Doroty Goldpoint. Artystka dała nam się namówić na zwierzenia.
- W Juracie było pięknie. Piękny pokaz i cudowny występ. Pani Irenka zaśpiewała „Już nie ma dzikich plaż”… A może są? - uśmiecha się zalotnie Szapołowska, która każdego roku spędza mnóstwo czasu na plaży w Juracie, z czego cieszą się paparazzi.
Nie ma się co dziwić, bo aktorka wciąż wygląda bardzo apetycznie w kostiumie kąpielowym. Ubolewa jednak nad tym, że nie ma już warunków do tego, by kąpać się w morzu nago.
- Nawet jak idę czasem gdzieś bardzo daleko z psem, to nie mam szansy już się kąpać tak jak kiedyś kochałam nago, tylko muszę uważać, bo do mojej ulubionej Juraty przyjeżdża coraz więcej ludzi, więc nie wypada chodzić nago w pewnym wieku - mówi nam pani Grażyna.
Gwiazda nie miała problemów z nagością na ekranie. Wielokrotnie w filmach pokazywała swoje wdzięki oraz odgrywała odważne sceny intymne. Jej boskie ciało można było podziwiać, m.in. w „Zapachu ziemi”, „07 zgłoś się”, „Wielkim Szu” czy „Medium”. Kadry z tych produkcji cieszą do dziś niejedno męskie oko. Artystka jednak zarzeka się, że nigdy więcej nie zamierza się rozbierać.
- Zawsze gaża była najważniejsza, a nie scenariusz - zdradza Szapołowska.
- Żartując powiedziałabym, że dopiero zaczynam, ale mówiąc na serio - nie - odpowiedziała Szapołowska zapytana, czy dałaby się namówić jeszcze raz na rozbieraną rolę.
Więcej w wywiadzie wideo!
- W pewnym wieku nie wypada - dodaje.
Zdradza również, że do grania scen w negliżu zawsze przekonywały ją pieniądze, a bajki o artystycznych wizjach reżyserów to mit, który sprzedaje się jako usprawiedliwienie dla opinii publicznej.