Grażyna Torbicka przez ostatnie 30 lat była ozdobą Telewizji Polskiej. Bez wahania można powiedzieć, że jej uroda to kwestia genów. Wystarczy spojrzeć na Krystynę Loskę - mamę dziennikarki. Czy mimo dobrych genów Torbicka zdecydowała się na poprawianie tego i owego? Nic z tych rzeczy. Zapytana w wywiadzie dla "Vivy", w jaki sposób inwestuje w siebie, dziennikarka odpowiedziała.
- Głównie intelektualnie, bo jeśli chodzi o urodę, to do kosmetyczki nie chodzę, bo nie lubię, botoksu nie używam, bo się go boję. A poza tym skoro tyle lat pracowałam na swoją twarz, to dlaczego miałabym ją teraz zmieniać. Podobno jak się już raz zacznie robić botoks, to kobieta staje się od niego uzależniona. Moim zdaniem urodę najlepiej poprawia miłość i optymizm. Najbardziej niszczy stres. - wyznała z rozbrajającą szczerością Torbicka. Trzeba przyznać jest to bardzo nietypowe wyznanie w czasach, w których na twarzach celebrytek króluje botoks.