Wszystko zaczęło się w miniony weekend, gdy gazeta "Życie Stolicy" opublikowała reportaż pod tytułem "Kto chce zniszczyć Dodę?". Dziennikarze ujawnili w nim, że w sprawie między Dodą a Emilem H. zagadkowo pojawiają się te same nazwiska związane z policją i wymiarem sprawiedliwości. Rabczewska była wyjątkowo poruszona ujawnionymi faktami i zaczęła sugerować, że padła ofiarą spisku: - Jestem roztrzęsiona i od wczoraj nie mogę dojść do siebie. Czy można skorumpować funkcjonariusza policji i prokuratorkę? Ktoś się odważył przerwać zmowę milczenia – mówiła na Instagramie.
ZOBACZ: Doda padła ofiarą spisku? Ze ŁZAMI w oczach pokazuje szokujące kulisy [WIDEO]
Okazuje się, że dziennikarze, którzy przygotowali artykuł, byli zastraszani. Doda opublikowała treść SMS-ów, które otrzymała od jednego z dziennikarzy. Ktoś groził im bratem Emila H., Kamilem, jego partnerką Zosią Ślotałą oraz... premierem Mateuszem Morawieckim!
- Znam premiera Morawieckiego. Żebyś wiedział, w jakiej du*ie jesteś – widnieje w ujawnionych SMS-ach, których autorem ma być osoba już wcześniej szantażująca piosenkarkę.
- Dla niezorientowanych: Jan Piński straszy bratem Haidara, a właściwie jego dziewczyną, Ślotałą Zofią, a konkretnie jej ojcem! Powołuje się nawet na premiera. Czy Morawiecki wie, że jego nazwisko używane jest do szantażu, aby zataić prawdę na temat nieprawidłowości śledztwa? - dodała Doda.