Schuberth: Grunt to poczucie humoru

2010-01-10 18:30

Jego "Monikę, dziewczynę ratownika" i "Córkę rybaka" śpiewała cała Polska. Są tak pełne radości, jak i on sam. Rudi Schuberth - piosenkarz, autor tekstów, kompozytor, satyryk zapewnia, że najpiękniejszą w życiu rzeczą są marzenia, a największą zaletą - poczucie humoru

- Zawsze jest pan taki zadowolony i pełen życia? A stresy, chwile zwątpienia, złość, chociażby z tak błahego powodu, że zupa była za słona...

- Grunt to dystans i poczucie humoru. Ja generalnie jestem dobrze nastawiony do świata, ludzi, do wszystkich i do wszystkiego. Jasne, że czasami się złoszczę, ale na pewno nie z powodu zupy. Zresztą moja żona, a rozumiem, że to z tą zupą to tak delikatnie miało się do żony, jest cudowną kobietą. Ostatnio powiedziała mi nawet komplement, że zeszczuplały mi nogi.

- Bo w ogóle jest pana jakby mniej... To efekt jakiejś diety cud? Chyba kolejnej, bo, zdaje się, niejedną próbę już pan podejmował....

- Ale tym razem podchodzę do tego z większym rozsądkiem. I z przekonaniem, że się uda. A to już połowa sukcesu. Bardziej uważam na to, co jem, chociaż w karnawale chyba nie odmówię sobie wspaniałego sernika mojej żony.

- Podobno, w związku ze swym nowym wizerunkiem, ma pan już nawet przygotowane pseudonimy artystyczne: "Major Suchar", "Podpułkownik Wiór"... To nawet logiczne, choć chyba jeszcze nie na ten moment, ale dlaczego te militaria?! W dzieciństwie bawił się pan w wojnę i tak już zostało?

- Wojna? Nie, to absolutnie nie to, ale militaria, owszem, to mnie interesuje, czysto historycznie, teoretycznie, ogólnie.

- A inne zainteresowania? Prywatnie również lubi pan śpiewać, tańczyć, bawić się i bawić innych?

- Lubię spotykać się ze znajomymi, choć specjalnie zabawowy tak na co dzień to chyba nie jestem. Ale jak już jestem z kimś bardzo zaprzyjaźniony, to pobawić się możemy, owszem. Tegoroczne święta i sylwestra spędziliśmy u naszych przyjaciół w Toronto. A ponieważ nie widzieliśmy się od wielu lat, nie mogliśmy się nagadać. Bo tancerz też ze mnie żaden, chociaż moja żona uważa, że tańczę całkiem nieźle. Kochana jest, prawda? A ja tak sobie tylko podryguję.

- "Pół plaży tutaj marzy, że kiedyś się przydarzy". Pamięta pan to z "Moniki, dziewczyny ratownika". Pan też tak sobie marzy, że kiedyś coś się przydarzy?

- Czy pamiętam? To przecież "moja dziewczyna"! A co do marzeń... Jasne, bo bez marzeń życie jest monotonne.

- Kto nie marzy, nie żyje?

- Coś w tym jest. Każdy dzień może przynieść coś nowego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają