Jak program zmienił wasze życie?
Grzegorz - Moje życie aż tak bardzo się nie zmieniło. Moja dotychczasowa praca jest numerem jeden. Medialne sprawy to taki dodatek.
Anna - Ja uważam podobnie. Za wiele się nie zmieniło. Cały czas pracuję tam gdzie pracowałam, czyli jestem nauczycielką.
Ile kilometrów was dzieli?
Anna - Sto.
To chyba nie widujecie się zbyt często?
Grzegorz - To są jak najczęstsze wizyty. Każdą wolną chwilę staramy się spędzić razem. Jak każdy pracujemy od rana do wieczora, a zostają nam wieczory. Może to nie jest tyle ile byśmy chcieli ale wiadomo musimy też pracować.
Anna - Na pewno kilka dni w tygodniu.
Aniu podczas kręcenia zdjęć do programu spędziłaś dużo czas u Grzegorza na gospodarstwie. Spodobała ci się wieś? Mogłabyś rzucić wszystko i się tam przeprowadzić?
Anna - Tak, ale czy zmienić zawód to nie wiem. Od początku mówiłam, że u Grześka na roli nie ma pracy typowo dla kobiety. Mogę pomagać mu w jego sprawach. Poza tym szkół na pewno tam nie brakuje.
Ludzie nie zazdroszczą wam uczucia? Dziwią się, że można znaleźć miłość w programie?
Anna - Nie odczuwam, żeby ktoś z bliskich osób jakoś negatywnie się wyrażał na temat programu, czy żeby nam zazdrościli. Raczej nam kibicują i wspierają.
Grzegorz - Najbliższe otoczenie bardzo nam kibicowało i nawet teraz cały czas dostaję od rodziny sms-y, w których piszą, że się cieszą moim szczęściem i że udało mi się znaleźć miłość.
Aniu jesteś atrakcyjną kobietą więc nie wierzę, że nie miałaś powodzenia u mężczyzn. Wnioskuję, że nie poszłaś do tego programu tylko po to, by znaleźć męża. Chciałaś zobaczyć jak to jest wziąć udział w takim programie?
Anna - Na pewno. Wiedziałam z czym to się wiąże, że jest to przygoda. Chciałam zobaczyć jak to jest po drugiej stronie kamery. Teraz się przekonałam. Nie żałuję swojej decyzji i w dodatku dostałam bonusik w postaci Grześka.
Wzięlibyście udział w jakimś innym programie rozrywkowym tak jak zrobił to Adam Kraśko?
Grzegorz - Wybacz Aniu ale ja nie. Dla mnie najważniejsza jest praca. Ja muszę dopilnować wszystkiego żeby tam grało, a reszta to jest dodatek i tyle.
Jak sobie radzicie z popularnością? Jesteście już nią zmęczeni?
Grzegorz - Chyba tak naprawdę dopiero teraz przekonujemy się jak to jest. Nie czuję się zmęczony tym, że ktoś zadaje mi pytania, tym, że ktoś chce sobie zrobić ze mną zdjęcie. Jestem przyzwyczajony do ciężkiej pracy choć wydaje mi się, że to jest dużo lżejsza praca niż ta, którą mam na co dzień.
Anna - Nie myślę o tym, że stałam się osobą rozpoznawalną. Dopiero jak widzę na sobie czyjś wzrok, to sobie o tym przypominam. Na co dzień jest tyle spraw, które trzymają mnie przy ziemi, że nie mam czasu o tym myśleć.
Z tego co zauważyłam czytacie komentarze na swój temat.
Anna - Grzesiek czyta (śmiech).
Grzegorz - Czytam z ciekawości. Na początku każdy jest ciekawy co tam ktoś napisze. Doświadczenie pokazuje, że lepiej sobie odpuścić. Nasze życie biegnie do przodu i nie musimy w tym uczestniczyć. Uczymy się jak reagować na różne komentarze i jak się od tego odciąć.
Anna - To prawa. Pozytywne komentarze są miłe i powodują uśmiech na naszych twarzach, a te negatywne nic nie wnoszą do naszego życia. Te osoby są dla nas osobami fikcyjnymi i nic to nie zmienia.
W mediach pojawiła się informacja, że poznaliście się przed programem. Jak zareagowaliście na tę plotkę?
Grzegorz - Źle. Jeśli się dowiadujesz jakiś nieprawdziwych informacji na swój temat, to rusza. W pierwszej kolejności chcę się wyjaśnić tę sprawę, ale potem myślisz, że to bez sensu żeby się przed wszystkimi tłumaczyć z czegoś czego nie było.
Anna - Ta plotka pojawiła się wtedy kiedy sama zostałam u Grześka w domu.
Grzegorz - Udział w programie wziąłem w kwietniu więc dziwi mnie fakt, że tak późno ktoś zaczął wałkować ten temat.
Może masz jakąś cichą fankę, która nie lubi Anny?
Grzegorz - Zauważyliśmy dziewczynę, która napisała do mnie list na początku programu, a ja jej nie wybrałem. Chyba z zazdrości potem wpisywała niemiłe komentarze u mnie na Facebooku. Myślę, że ludzie nie są przyzwyczajeni do tego, że może u kogoś w życiu być tak pięknie, dobrze bez żadnego ale.
Anna - To były komentarze które mi ubliżały. Rozpoznałam tę dziewczynę, bo ma to samo zdjęcie profilowe u siebie na Facebooku i takie samo zdjęcie wysłała w liście do Grześka. Bardzo negatywnie się odnosiła do mojej osoby.
Cała Polska wie, że jesteś zakochany w Ani. Ale pewnie nadal dostajesz wiadomości od fanek?
Grzegorz - Dostaję. Tych wiadomości z podtekstami z odcinka na odcinek było mniej. A teraz myślę, że nie będzie ich wcale.
Aniu, a ty też masz swoich fanów?
Anna - Najczęściej piszą do mnie kobiety, które w jakiś sposób mnie podziwiają, wspierają. To jest bardzo miłe. Od mężczyzn dostaję wiadomości z pytaniami czy to na pewno ja i tyle.
Jesteście o siebie zazdrośni?
Grzegorz - Nie. Od początku mamy do siebie zaufanie.
Kiedy poczułeś, że to Ania, a nie inna kandydatka jest tą jedyną?
Grzegorz - Ania już mi się spodobała kiedy przeczytałem jej list i zobaczyłem ją na zdjęciu. Dużo było momentów gdzie wszystko łączyło się fajnie w całość czyli np. te dzwony, rozmowa o zawodach itd. Po prostu to poczułem.
Gdyby producenci programu "Rolnik szuka żony" zaproponowali wam ślub na antenie, zgodzilibyście się?
Grzegorz - Musielibyśmy się nad tym poważnie zastanowić.
Anna - Jestem bardziej na nie. Dla mnie występ przed kamerą to ogromny stres. Nie potrafię się wtedy wyluzować, zapomnieć. Poza tym zdaję sobie sprawę z tego, że później jestem pod odstrzałem komentarzy. Nie jestem przekonana by tak dużo pokazywać.
Grzegorz - Delikatnie moglibyśmy pokazać ludziom, że coś takiego miało miejsce np. w formie zdjęć. Nie chciałbym, żeby to było w formie komercyjnej i zrobić z tego wielką otoczkę.
Czego mogę wam życzyć na koniec naszej rozmowy?
Grzegorz - Żeby nic się między nami nie zmieniało.
Zobacz: Dygant ma nowy nos