Grzegorz Miecugow po raz pierwszy o swojej chorobie nowotworowej dowiedział się w 2011 roku. Usłyszał wtedy, że "coś w nim siedzi". Okazało się, że permanentny kaszel, przy którym zaczęła pojawiać się krew, to sprawka guza na płucach. Wtedy też postanowił zwolnić tempo. Dziennikarz zmienił styl życia. Rzucił palenie, zaczął częściej spacerować i oddał się nowemu nałogowi - grze w Scrabble. I choć nigdy nie krył się z chorobą, to nie lubił nią epatować. Informacji na temat stanu swojego zdrowia udzielał zdawkowo. Tymczasem guz na płucach nieznacznie się zmniejszył, by ponownie dać o sobie znać sześć lat później.
Jak Grzegorz Miecugow zareagował na informację o nowotworze? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w ostatnim wydaniu "Newsweeka".
- Kilka miesięcy po wykryciu choroby w rozmowie z Violettą Ozminkowski przyznał, że zastanawia się, czy zostanie po nim jakiś ślad. Czy ktoś będzie wracał do tego, co mówił? - czytamy w tygodniku.
W "Newsweeku" znajdziemy również wypowiedzi znajomych zmarłego dziennikarza, którzy wspominają ostatnie dni życia Miecugowa.
- Dzień przed śmiercią zadzwonił do Krzyśka Daukszkiewicza, żeby dogadać sprawy dyżurów w "Szkle". Krzysiek był przerażony, bo bardzo źle brzmiał. Ubłagał go, żeby poszedł na ostry dyżur. Poszedł, ale zmarł kilka godzin po skierowaniu na oddział. Prawdopodobnie na sepsę - słowa Tomasza Sianeckiego przytacza "Newsweek".
Grzegorz Miecugow zmarł 26 sierpnia o godzinie 14:55 w jednym z warszawskich szpitali. Miał 61 lat.
ZOBACZ: Pogrzeb Grzegorza Miecugowa. Tak pożegnała go rodzina i przyjaciele [ZDJĘCIA]
Pogrzeb Grzegorza Miecugowa: Co robiła flaga Cracovii na czele konduktu?