Ryszard Adamus był producentem muzycznym i działaczem piłkarskim. Na swoim koncie miał też role w filmach. Jego oczkiem w głowie była jednak ukochana córka Anna. Dziewczyna od dzieciństwa podbija show-biznes, gdyż od 12 lat gra Zuzię, podopieczną Cieślaków w serialu "Barwy szczęścia". Jest również modelką, a na social mediach ma już duże grono swoich fanów. Dziewczyna jednak ma za sobą traumatyczne chwile. Dwa lata temu na jej rękach umierał jej ukochany tata...
Ojciec Anny Adamus umierał w jej ramionach
Cała Polska była wstrząśnięta wydarzeniami sprzed dwóch lat, gdy okazało się, że nie żyje Ryszard Adamus. Producent przebywał na działce razem ze swoją córką Anną. W pewnym momencie znalazła go nieprzytomnego w zagrodzie. - Leżał na ziemi, zimny, z otwartymi oczami. Przeraziłam się i zadzwoniłam pod numer 112, tam usłyszałam, że mam reanimować tatę i robiłam to. Słyszałam, jak pękają mu żebra, i płakałam do słuchawki, w której słyszałam mamę - opowiadała w rozmowie z "Super Expressem".
Anna Adamus została sama
Młodziutka gwiazda bardzo przeżyła śmierć ojca, a teraz musiała się zmierzyć z bardzo smutnym Dniem Dziecka. Okazało się, że aktorka nie utrzymuje kontaktu ze swoją mamą Marzeną. Na InstaStories gwiazda "Barw szczęścia" odpowiadała na pytanie internautów. I to właśnie tam, Ania wyznała, że od prawie dwóch miesięcy nie utrzymuje kontaktu z matką! Ta wiadomość trochę zaskoczyła jej fanów, którzy zaczęli dopytywać, co się stało.
"Mama mnie wszędzie poblokowała. To był jej wybór, żeby się ode mnie odciąć", napisała Ania.
To wstrząsające wyznanie. W końcu Anna jest jeszcze młodziutką kobietą, która na pewno potrzebuje wsparcia najbliższych.