Super Express: - Był czas na zakupy w USA?
Emilia Sanecka: - W mojej torbie podróżnej było miejsce na kilka kreacji, kosmetyki i grubą, ciepłą, polarową piżamę, która zajmuje sporo miejsca, dlatego nawet nie myślałam o jakiś spektakularnych zakupach. Prawda jest też taka, że z biegiem lat coraz bardziej trzymam się myśli, by nie trwonić kasy na głupoty, więc nie nastawiałam się na zakupy aczkolwiek w ostatecznym rozrachunku kupiłam rękawiczki i nauszniki, których nie zabrałam z domu.
- Jakie były pani muzyczne początki?
- Na to pytanie nie jestem w stanie dać ścisłej i wyczerpującej odpowiedzi, dlatego pokuszę się tylko o małą anegdotę – gdy miałam około 15-16 lat zarobiłam pierwsze 200 zł dzięki muzyce. Kupiłam sobie za te pieniądze pierwszy oryginalny plecak, który z sentymentu mam i używam do dziś. Mogłabym ten etap przyjąć za takie muzyczne początki, gdzie to pasja zaczęła przynosić zarobek.
- Na czym polega tajemnica sukcesu „Daj to głośniej”?
- Złożyło się na pewno wiele czynników – miejsce, czas, ludzie jacy nas otaczają, ludzie z którymi podjęliśmy współpracę, dążenie do zamierzonego celu i odrobina szczęścia. Przypadkiem na pewno bym tego nie nazwała. Pozornie piosenka wydaje się być krótką, zwykle około trzyminutową układanką dźwięków i słów, której w naszym wypadku zawsze towarzyszy teledysk. Jednak, żeby powstała ta wizja i fonia potrzeba bardzo dużo pracy, nierzadko zarwanych nocek i angażowania wielu ludzi, z którymi wspólnymi siłami jesteśmy w stanie spełnić zamierzony efekt.
- Zawsze chciała pani być piosenkarką?
- Jak chyba większość dziewczynek marzyłam o tym, by być piosenkarką lub księżniczką. Miałam jeszcze w głowie wizję weterynarza. Jednocześnie zrozumiałam, że opcja księżniczki nie jest realna – choćby dlatego, że byłam chłopczycą. Żeby zostać weterynarzem trzeba było mieć olbrzymią chęć do nauki - z czym nie było mi szczególnie po drodze, stąd odrzuciłam ten plan. Jednak wielka miłość do zwierząt pozostała do dziś. Jak widać, od dziecka jestem konsekwentna – została ostatnia furtka – piosenkarka. Starałam się realizować misję, w ostatecznym rozrachunku uważam, że cel został osiągnięty z powodzeniem. Zaczynałam od występów w przedszkolu, na szkolnych apelach, później na harcerskich festiwalach, dalej w Sycowskim Centrum Kultury w lokalnej grupie Assol.
- A jakie ma pani marzenia?
- Na pewno myślę wraz zespołem o tym, by wydać przynajmniej jeszcze jedną płytę, eksperymentować z różnymi gatunkami. Mamy już od jakiegoś czasu otwarty projekt „Emila”, w którym przeważa muzyka pop, jednak nasze głowy absolutnie się nie ograniczają. Wierzymy w to mocno, że urodzi nam się jeszcze niejedno cudowne dziecko pokroju „Mama ostrzegała”, jesteśmy cierpliwi i nadal konsekwentni.
Rozmawiała Marta J. Rawicz