Sebastian Fabijański to młody aktor, który szturmem zdobywa serca niewiast, oglądających produkcje z jego udziałem. Wczoraj był gościem w programie Kuby Wojewódzkiego. Wyróżnia się magnetyzmem i ma w sobie trochę niegrzecznego łobuza. Być może dlatego kobiety go kochają. Okazuje się jednak, że komisja w szkole teatralnej uważała, że magnetyzm to za mało. Fabijański 4 razy zdawał do szkoły aktorskiej.
- Cztery razy zdawałeś do szkoły aktorskiej. Nie masz talentu za bardzo - zadziornie stwierdził Wojewódzki. Dopytywał się, jak to się stało, że w końcu dostał się na wymarzone studia. - To był opór, czy na litość ich wziąłeś? - dopytywał showman. - Wiem, że cię odsyłali, mówili: nie umiesz, jeżeli będziesz grał to tylko u Vegi - żartował Kuba. - Wychowałem się na Sadybie, ja jestem z hip-hopu. Więc ja przyszedłem na egzamin do szkoły teatralnej z czapką z daszkiem, guma do żucia - wspomina aktor.
- Dostałem się dalej w ogóle, ku mojemu zdziwieniu, bo ja byłem bezczelny w tym. Nie byłem jakimś burakiem - tłumaczy Fabijański. Okazuje się, że na egzaminach Fabijański miał ksywę "300" od tytułu filmu o Leonidasie, który ze swoim skromnym spartańskim wojskiem, walczył z potężną armią Persów. - Byłem taki, że tam bić chciałem - wyznał aktor. - Dostałem zadanie, gdzie było trzeba ostro. I było tak, że krzesło poleciało i prawie uszkodziłem panią w komisji - wspomina ze śmiechem swoje wczucie się w rolę.
Zobacz: Pitbull. Niebezpieczne kobiety. Spektakularny sukces filmu Patryka Vegi