Wypadek spowodował, że Sylwia Wysocka nie mogła zarabiać i potrzebowała pieniędzy na rehabilitację. Wniosła sprawę do sądu i ją właśnie wygrała. "Super Express" jako pierwszy pokazał zdjęcia pobitej aktorki, zarówno z karetki pogotowia jak i szpitala. Niestety proces się wlekł i Wysocka nie była dobrej myśli. - Zawiodłam się na organach ścigania, czyli policji i prokuratorze, jak i na organach sprawiedliwości, czyli sądach. Nie wyobrażałam sobie, że to tak wygląda - mówiła w jednym z wywiadów.
W końcu proces się zakończył. Pozwany mężczyzna został uznany winnym spowodowania uszczerbku na jej zdrowiu. Jakiś czas temu założono mu Niebieską Kartę, a teraz musi zapłacić 20 tys. zł grzywny i pokryć koszty sądowe - informuje magazyn "Na żywo". - Nigdy nie podejmowałam kwestii związanych z odszkodowaniem czy zadośćuczynieniem, choć znalazłam się w trudnym położeniu - powiedziała Wysocka.
Aktorka na razie nie podjęła decyzji, czy złoży apelację i będzie żądała wyższej kary dla oprawcy. - Rozważam taką możliwość, ale nie podjęłam jeszcze decyzji. Dla mnie najważniejsze jest to, że został uznany winnym - wyznała.