Marta Chodorowska to ceniona aktorka, która debiutowała na ekranie w 2003 r., ale to dopiero serial „Ranczo” przyniósł jej popularność. Pod koniec studiów poszła na casting i pokonała wszystkie kandydatki do roli Klaudii Kozioł. Pomimo początkowej niepewności, podjęła się wyzwaniai wcieliła się w rolę córki wójta. Jej telewizyjna bohaterka skradła serca widzów swoją bezkompromisyjną naturą buntowniczki. Prywatnie Marta jest zupełnie inną osobą - choć posiada duży temperament, to ceni sobie spokój i raczej unika konfliktów.
Na początku kiedy dostałam propozycję zagrania w "Ranczu" nie szalałam z radości. Kończąc szkołę miałam za sobą już kilka tytułów w Teatrze Narodowym, miałam inne pomysły aktorskie na siebie. Ale poszłam na ten casting, dlatego, że zaprosił nas Wojciech Adamczyk, który był profesorem w AT, więc nie wypadało mu odmówić, ale nie interesowała mnie rola w sitcomie (śmiech). Kiedy dostałam tę rolę i zadzwonił producent, żeby mnie poinformować, to od razu wyczuł w moim głosie, że coś jest nie tak, zwrócił uwagę, że nie słyszy euforii. Po tym telefonie pomyślałam sobie: "O matko, serial komediowy, no nie bardzo". I mówimy tu o kilku odcinkach, nie było planów na serial na lata. - wyznała w wywiadzie z Plejadą
Ja jestem w tej grupie, która nie do końca wierzy w to, że kolejny sezon serialu powinien powstać i że jest to dobry pomysł. Bardzo ważnych postaci tego serialu już nie ma, nie ma Pawła Królikowskiego, a nie wyobrażam sobie tego serialu bez niego. Nie ma operatora Włodzimierza Głodka, który stworzył tak piękny obraz wsi i przede wszystkim nie ma autora. Mam wrażenie, że każde kolejne pisanie scenariusza byłoby podróbką tej historii z serialu "Ranczo". Andrzej Grembowicz był literatem, on stworzył niepowtarzalny język tych postaci, gdyż każda z naszych postaci porozumiewała się innym językiem, my nie mówimy (tak jak jest to zazwyczaj) w ten sam sposób, tą samą polszczyzną, tylko każdy z nas miał charakterystyczny język, którym się porozumiewał – tłumaczyła.
Zdaniem aktorki, "trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść". Serialowa Klaudia Kozioł tłumaczyła również, że Polska w której obecnie żyjemy, również się zmieniła. Żarty, które były zabawne ponad dekadę temu, już nikogo nie śmieszą.
"My jesteśmy dziś w zupełnie innym miejscu niż wtedy. Jeszcze kilka lat temu mogliśmy się śmiać z księdza, czy z tych konfliktów, a teraz już przestało być śmiesznie i trudno się już z pewnych rzeczy śmiać w naszym kraju. Pewne sprawy poszły już za daleko byśmy mogli wrócić do tamtego sielankowego "Rancza" – wyznała.