Aleksandra Prykowska w maju tamtego roku przeżyła trudne chwile: Logan, pies, które adoptowała z warszawskiego schroniska na Paluchu, dostał napadu agresji. Rzucił się na Prykowską i po prostu zmasakrował jej twarz. Pies podobno już wcześniej miewał kłopoty z agresją i między dlatego trafił do schroniska. Do ataku doszło, gdy Prykowska się kąpała, więc obrona przed psim napastnikiem była dodatkowo utrudniona. Aktorka prawie straciła oko! Prykowska pokazała zdjęcie kliniki okulistycznej i dopiero po jakimś czasie wyjaśniła, co się stało.
Gwiazda "Stulecia Winnych" ma zmasakrowaną twarz przez psa. Cudem uratowała oko
"Pamiątkę" tamtych wydarzeń stanowią blizny na twarzy Prykowskiej: umiejscowione na czole, między oczodołami, przypominają o tragedii, jaka ją spotkała. Aleksandra Prykowska wie, że musi dość szybko się ich pozbyć, bo w końcu twarz to narzędzie jej pracy. Aktorka zrelacjonowała więc wizytę w klinice i pokazała, jak wygląda proces "wymazywania" tak głębokich znamion.
- Niestety tak to wygląda, blizny są zaognione, ale to tylko kwestia czasu - powiedziała. - Będę musiała uważać, żeby nie zedrzeć strupka, który się pojawi. Są upały, więc człowiek chciałby umyć twarz porządnie.
Prykowska dodała, że widzi duże rezultaty w leczeniu, a i strup niebawem odpadnie. Powiedziała też, że ostatecznie musiała się znieczulić, bo nie wytrzymała terapii laserowej i kolejne zastrzyki mocno ją bolały.