Influencerka przebywała w szpitalu na oddziale chirurgii plastycznej. Relacjonowała swój stan na Instagramie. Zalewała się łzami, pokazując bandaże wokół piersi. Od razu zaznaczyła, że nie ma raka, ale jej sytuacja wyglądała na bardzo poważną. Gwiazda dochodzi teraz do siebie, wyszła już ze szpitala i odsłoniła brutalną prawdę o zabiegu, który miał być bezinwazyjny. Kobieta chciała wymodelować sobie piersi, skończyło się to dla niej katastrofą:
- Zabieg wykonywany pod skrzydłami znanego lekarza w renomowanej klinice. Żel, który za pomocą ultra małych cięć wprowadzany był w piersi, po 5 latach miał się wchłonąć, okazał się trucizną, która skrzywdziła, poddała cierpieniu i oszpeciła wiele kobiet.
Metoda, której poddała się celebrytka została wycofana, gdy okazało się, że żel nigdy się nie wchłonie! Substancja może przemieszczać się po ciele i uszkadzać tkanki. Aby uratować Annę konieczna była druga poważna operacja: - Operacja ta ratuje zdrowie, ale może uszkodzić i deformować piersi, doświadczyłam tego.
ZOBACZ: To był "koniec" tuż przed występem. Rodowicz uratowana przez lekarzy. Jak się teraz czuje?
ZOBACZ: Anna Lewandowska zalana łzami. Aż odebrało jej mowę, gdy to usłyszała [ZDJĘCIA]
Dziękuje, że przez cały czas byliście ze mną i wspieraliście mnie piękną energią,ona uleczała mnie każdego dnia i dała mi siłę, by wstać i opowiedzieć Wam swoją historię. Po operacji wpadłam w tak niskie wibracje, tzn w uczucia lęku, strachu, beznadziejności, że nie miałam ani siły i woli ani odwagi o tym mówić, czekając na dzień w którym będę potrafiła z wdzięcznością za to doświadczenie spojrzeć i w pełni zaakceptować siebie taką jaka jestem.