Pod koniec marca Taduesz Chudecki poinformował, że przez koronawirusa stracił jednego ze szwagrów. Pierwsza żona aktora była Włoszką, a jej rodzina mieszka w rejonie, w którym jest bardzo wiele zakażeń. Przed koronawirusem nie ustrzegł się też drugi szwagier - Giovanni. Trafił jednak do lepiej wyposażonego szpitala. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki farmakologicznej i zaintubowali. Czyli dokładnie jak brytyjscy lekarze Olę Kowalską - córkę piosenkarki Kasi Kowalskiej, która jest w śpiączce już od ponad tygodnia. Stan Giovanniego od kilku dni się polepsza. Został wybudzony i może oddychać samodzielnie. Chudecki jest pewien, że zdrowie Oli także się poprawi.
- Rozumiem Kasię, wiem, że najgorszy jest teraz brak informacji. Moja rodzina też ma mało informacji ze szpitala, na szczęście wszyscy mieszkają obok siebie, bardzo się wspierają - mówi "Super Expressowi" Chudecki. - Wydaje mi się, że to, że jest zaintubowana, to dobrze. Pierwszy wniosek jest taki, że sytuacja była poważna i to jest rzecz smutna, ale drugi, radośniejszy, jest taki, że jest sprzęt i są w stanie jej pomóc. Nam powiedzieli wprost, że człowiek może się udusić, a jeśli jest zaintubowany, to respiratory pomagają mu oddychać i można spokojnie zająć się leczeniem pacjenta. Mam nadzieję, że tak samo będzie z córką Kasi. Jest młodą dziewczyną, wierzę, że wyjdzie z tego! - mówi nam. - Trzymam za nią kciuki. I modlić się trzeba! Jestem wierzący. Wysyłam dobrą energię. To młoda dziewczyna, na pewno da sobie radę. Ale oczywiście rozumiem rozpacz matki - mówi nam aktor.