Grzegorz Wons kojarzony jest z "Kabaretem Olgi Lipińskiej", a także rolą Andrzeja Więcławskiego z serialu "Ranczo". Nie wszyscy może jednak pamiętają, że aktor był również prowadzącym teleturniej "Dobra cena". Program gościł na antenie TVN w latach 1997-1998. Uczestnicy mieli za zadanie zgadnąć ile kosztuje dany towar. Okazało się jednak, że show nie zrobił furory, a Wons wie dlaczego tak się stało i teraz, po latach, punktuje teleturniej. Jak sam mówi to było dla niego przykre doświadczenie.
Grzegorz Wons krytykuje program TVN
Wons nie ma wątpliwości, że uczestnicy i widzowie nie byli wtedy jeszcze gotowi na show "Dobra cena". Okazuje się, że prowadzenie programu zaproponował aktorowi Wojtek Pijanowski. W innych krajach ten format był hitem telewizji. - Polska nie była jeszcze wystarczająco rozwinięta na takie produkcje. To było zdecydowanie za wcześnie. Uczestnicy tego teleturnieju mieli zgadywać, ile kosztuje dany towar. Niestety, nie wiedzieli, czym jest i do czego służy większość tych rzeczy. Na jakiej więc podstawie mieli je wyceniać? Absurd! Myślę, że gdyby ten program wszedł na antenę kilka lat później, miały znacznie większą szansę odnieść sukces - powiedział Wons w rozmowie z Plejadą. Jednocześnie aktor twierdzi, że program był źle przygotowany i niedopracowany. To wszystko powodowało, że bardzo źle czuł się w roli prowadzącego, co jak uważa było widać przed kamerą. - Wszystko było niedoskonałe, niedopięte i niedopracowane, przez co nie czułem się w tym swobodnie. Byłem zdecydowanie zbyt sztywny. Było to dla mnie bolesne doświadczenie. Choć mam też sporo miłych wspomnień z nim związanych. Pamiętam, że jedną z hostess była nastoletnia wówczas Anita Werner. Jakiś czas temu spotkaliśmy się na ulicy, czekając na zielone światło. Trochę powspominaliśmy te czasy - dodał.