- „Top Model” doczekał się już 10 edycji. Za panią już dekada na planie show, który przyniósł pani w Polsce wielką popularność. Wiele się przez ten czas wydarzyło, zarówno w programie, jak i pani życiu.
- To prawda. Przeżyłam razem z programem wiele ważnych momentów w moim życiu – ponownie wyszłam za mąż, zaszłam w ciążę, urodziłam córkę. Ale i na planie wiele się zmieniło od czasu pierwszej edycji, bo muszę przyznać, że początki nie były dla mnie takie łatwe, choćby ze względu na barierę językową. Przekonałam się wtedy, że nie mówię po polsku tak świetnie, jak sądziłam, gdy mieszkałam w Stanach. Wiedziałam więc, że czeka mnie w tym względzie sporo pracy. Nie od razu też złapałam wspólny język z pozostałymi jurorami, choć po 10 latach mogę już powiedzieć, że staliśmy się faktycznie na planie „Top Model” jedną wielką rodziną.
- Za wami dekada ciężkiej pracy. Z czego, pani zdaniem, możecie być dziś najbardziej dumni?
- Najbardziej cieszy mnie to, że ten program potrafi zmienić życie jego uczestników, i to pod różnym względem. Wielu z nich, gdy przyszli tu po raz pierwszy, było ludźmi wstydliwymi albo zagubionymi, nie do końca wiedzieli czego chcą. Przeszli jednak od tego czasu długą drogę i, nawet jeśli nie udało im się wygrać, to i tak nadal pracują w branży i świetnie sobie radzą, a są i tacy, którzy dzięki udziałowi w „Top Model” poznali swojego przyszłego małżonka! Poruszające też są historie uczestników, którzy mają za sobą ciężkie chwile, musieli mierzyć się z chorobą lub dyskryminacją. Tutaj dostali możliwość, by pokazać, co potrafią, stając się dla ludzi z podobnymi problemami prawdziwą inspiracją. Tak było z Dawidem Woskaninem, który wiele w życiu przeszedł, ale udowodnił, że stać go na zwycięstwo. Takie historie niosą innym nadzieję.
- Którzy uczestników poprzednich edycji, pani zdaniem, najlepiej wykorzystali otrzymaną w tym programie szansę?
- Jest ich dużo! Z pewnością Jakub Kosel, Kasia Szklarczyk czy Karolina Pisarek, ale też Karolina Gilon i Klaudia El Dursi, które robią teraz karierę w telewizji. Myślę, że wiele osób dobrze wykorzystało swoje pięć minut w „Top Model” i fantastycznie się rozwinęli po zakończeniu programu. Ci, którzy rzeczywiście nadają się do show-biznesu, odnaleźli się w tej branży.
- O tym, kto tę szansę dostanie, decydują jednak jurorzy. Zdarzyło się pani kiedyś żałować po czasie któregoś ze swoich wyborów?
- Czasem żałowałam, że być może nie wystarczająco walczyłam o któregoś z uczestników. Trzeba jednak pamiętać, że jurorów jest czworo i muszę liczyć się z decyzjami i opiniami pozostałych, nawet jeśli się nie zgadzamy. Jeśli więc nie byliśmy zgodni co do danego uczestnika i tego, by zaprosić go do kolejnego etapu, musiałam odpuścić. Najważniejsze dla mnie jest to, że większość osób, o które w tym programie walczyłam, bez względu na to, na jakim etapie pożegnali się z programem, świetnie sobie dzisiaj daje radę.
- Od czasy pierwszej edycji „Top Model” bardzo zmieniła się też branża mody, która otworzyła się na osoby plus size. niepełnosprawne czy seniorów. Czy, pani zadaniem, te zmiany zostaną z nami na dobre?
- Zaczynałam w tej branży 21 lat temu. Bardzo dużo zdążyło się od tego czasu zmienić. To nie jest łatwy czas dla świata mody, który musi się w tych zmianach odnaleźć. Dziś chodzi o to, by każdy mógł poczuć się piękny i pewny siebie. To świetnie, że ludzie powoli otwierają się na innych, a ci, którzy jeszcze niedawno byli przekonani, że nie mają szans w modelingu, zaczynają wierzyć, że też mogą w tej branży znaleźć swoje miejsce. Czy te zmiany utrzymają się na dłuższą metę? Nikt chyba dzisiaj nie umie tego powiedzieć, bo o tym, co stanie się sukcesem, a co nie, decydują ostatecznie ludzie. Ich głos jest dzisiaj w modelingu bardzo ważny, bo wszystko przechodzi teraz do mediów społecznościowych. Klienci, decydując się na współpracę z modelkami, także biorą pod uwagę, jak popularna w sieci jest dana osoba. O tego uzależnione są kontrakty. Żeby zaistnieć w tej branży, nie wystarczy już być fotogenicznym, trzeba mieć też ciekawą osobowość i przykuwać uwagę.
- Żyjemy więc w ciekawych czasach, w których świat zmienia się na naszych oczach…
- Ciekawych, ale i trudnych, także ze względu na pandemię, która wiele zmieniła. Staram się jednak wierzyć, że nawet to, co wydaje się wyłącznie negatywne, może w jakiś sposób przyczynić się do zmian, które okażą się na lepsze.
- Największa zmiana na przestrzeni ostatniej dekady jest jednak fakt, że została pani mamą. Czy zdarza się pani zabierać córeczkę na plan zdjęciowy „Top Model”?
- Staram się tego nie robić, przede wszystkim ze względu na pandemię, ale też dlatego, że ona jest bardzo żywym i ciekawskim dzieckiem. Chce wszystkiego dotknąć, wszystkiemu się przyjrzeć. Z pewnością nie usiedzi długo w jednym miejscu (śmiech).
- Ostatnio coraz częściej z powodzeniem sił w modelingu próbują dzieci słynnych modelek. Czy chciałaby pani, żeby córka też kiedyś poszła w pani ślady?
- Jeśli w pewnym momencie sama dojdzie do wniosku, że chciałaby spróbować, to na pewno nie będę jej zniechęcać. Na pewno nie chciałabym, żeby zaczynała zbyt wcześnie, bo wiem, że ci, którzy weszli do show-biznesu zbyt wcześnie, często później, w dorosłym życiu, musieli się borykać z wieloma problemami. Decyzja jednak będzie należeć do niej. Będę jej kibicować i wspierać bez względu na to, w jakim kierunku zdecyduje się pójść. Dla mnie najważniejsze jest, by wyrosła na dobrego człowieka i miała wielkie serce.
Emisja w TV:
Top Model
od 1 września w TVN