Wczoraj jako pierwsi poinformowaliśmy o nieznanym fakcie z życia jurora programów "MasterChef" i "Master-Chef Junior". Moran prawie trzy miesiące spędził w polskim areszcie, bo nie płacił alimentów byłej żonie na syna. Jak tłumaczy, robił to celowo.
- To był 2003 rok. Moje drogi z ówczesną żoną się rozeszły. Niestety, mimo wyroku sądowego i zgody na widzenia z synem, mój kontakt z dzieckiem został mocno ograniczony, bo przebywałem za granicą. Syn był najważniejszy. By wywrzeć presję i zmusić byłą żonę, aby umożliwiła mi kontakt z synem, przestałem płacić alimenty. To była ostatnia deska ratunku. Byłem zdesperowany - tłumaczy się Michel Moran. Nie wszystko poszło jednak po jego myśli.
- Żona poszła do sądu, poskarżyła się, że nie płacę alimentów, że nie wie, gdzie jestem, co było nieprawdą, bo doskonale wiedziała, gdzie mieszkam - mówi nam.
Moran nie wiedząc o rozprawach przed francuskim sądem, nie stawiał się na nich. Francuski sąd wydał jednak wyrok i ponieważ nieznany był adres Michela, wydał europejski nakaz aresztowania. Przy przekraczaniu granicy niemiecko-polskiej Moran został zatrzymany i trafił do aresztu.
Zarówno jemu, jak i jego żonie zależało na jak najszybszej deportacji do Francji. W pomoc zaangażował się m.in. Jacek Cygan (67 l.).
- Dostałem dużo pomocy z każdej strony, wiele osób o mnie walczyło. Sędzia nie chciał zgodzić się na kaucję, chociaż wcześniej sam zaproponował kwotę 50 tys. złotych. Żona tyle przyniosła i sąd to odrzucił. Każdy chciał nam pomóc, pracodawca, przyjaciele, żona Halina poruszyła niebo i ziemię. - opowiada nam.
Dzięki ich determinacji na deportację czekał 2,5 miesiąca, podczas gdy standardowo czekało się od sześciu miesięcy do roku. We Francji zaległe alimenty zapłacił i wrócił do Polski. Dwa lata później syn zamieszkał z nim w Polsce.
Zobacz: Uczestniczka show TVN WYZYSKIWAŁA ludzi! Pracownik przerywa milczenie i pokazuje DOWODY! [ZDJĘCIA]