Do nieszczęśliwego wypadku z udziałem Aldony Orman doszło na początku 2023 roku, na planie filmu „Dom wybranych” w reżyserii Wojciecha Nowaka. Zdjęcia częściowo powstawały w Albanii. Piękna aktorka spadła w przepaść na betonowe podłoże, dookoła wystawały metalowe pręty. Skutki upadki okazały się bardzo bolesne i kłopotliwe. Mogła zostać sparaliżowana, a nawet stracić życie. Cudem uszła z życiem i nie jeździ na wózku inwalidzkim. Artystka doznała poważnych obrażeń. Miała stłuczone ciało i uszkodzone kręgi. - Zerwałam więzadła w szyi. Poprzesuwały mi się wszystkie kręgi po 5-6 mm i tak naprawdę ktoś nade mną czuwał, pan Bóg, czy aniołowie, ponieważ mam bardzo szeroki kanał, gdzie jest rdzeń kręgowy. Jeżeli miałabym normalny, tak jak wszyscy inni ludzie to te wszystkie kręgi, które się przesunęły, przebiłyby rdzeń kręgowy i wtedy już byłabym sparaliżowana do końca życia, a dzięki temu jestem tutaj, stoję i wszystko idzie w dobrym kierunku - mówiła nam Aldona w sierpniu ub.r., którego końcówka także okazała się tragiczna w skutkach.
Aldona Orman trafiła do szpitala z pękniętym tętniakiem
16 października, podczas kręcenia zdjęć do serialu „Klan” w głowie Aldony Orman pękł tętniak. Straciła przytomność, a także mowę i wzrok na jakiś czas. – Na planie serialu „Klan” pękł mi tętniak. Na szczęście szybko udzielono i pomocy. Podczas kręcenia jednej ze scen źle mi się grało. Nie byłam zadowolona, więc podeszłam do monitora, żeby odtworzyć i zobaczyć, czy nie trzeba zrobić dubla. Usiadłam na krześle i w mojej głowie nastąpił potworny wybuch. W jednym momencie straciłam mowę, straciłam wzrok i nie mogłam się ruszyć. Gdyby to się stało chwilę później, jakbym była już w samochodzie, mogłoby dojść do tragedii. Na szczęście nie byłam sama. Koledzy szybko wezwali pomoc. Natychmiast trafiłam do szpitala MSWiA. Operował mnie Michał Zawadzki, który jest prekursorem embolizacji. Nie miałam otwieranej czaszki. Embolizacja polega na tym, że przez maleńki otwór w tętnicy w ręce lub nodze lekarz za pomocą maleńkich kaniuli wchodzi do środka i wszystko widzi na ekranie. Założono mi dwie malutkie spirale i dwie siateczki z platyny i jeden stend – opowiada „Super Expressowi” artystka. Na jednej operacji się nie skończyło. – Męczyły mnie straszne bóle głowy, więc po pięciu czy sześciu dniach wykonano mi kolejną operację, w czyli w sumie miałam dwie operacje – dodaje gwiazda seriali. Najwyraźniej jednak jakaś wyższa siła sprawia, że aktorka wciąż żyje i po każdej z tragedii staje na nogi.
Aldona Orman błyszczy na salonach, ale szykuje się do kolejnej operacji!
5 kwietnia Orman pojawiła się na kameralnym evencie modowym Mis Mis. W idealnie dopasowanej żakietowej sukience wyglądała olśniewająco. Niestety podzieliła się z nami kolejną smutną wiadomością – w jej głowie jest kolejny tętniak. – Czeka mnie jeszcze jedna operacja. Na szczęście jestem w dobrych rękach… W szpitalu MSWiA w Warszawie na oddziale neurochirurgii pracują sami profesjonaliści. Dzięki ich fachowości szybko wróciłam na plan serialu. Życie zawdzięczam Michałowi Zawadzkiemu. Teraz jeszcze muszę mieć na jednego tętniaka założonego stenda, ponieważ podczas drugiej operacji założono mi spirale i siateczkę platynową założono mi tylko jednego stenda. Wtedy nie można było założyć dwóch, ponieważ groziło to udarem mózgu. Trzeba było odczekać. Tym razem to zaplanowana operacja. Jestem dobrej myśli i czuję się bezpiecznie, bo jestem pod opieką najlepszych lekarzy – zdradza nam Aldona Orman. – Nie mam już problemów ze wzrokiem ani z mową – cieszy się artystka.