To była moja decyzja, by zacząć karierę solową. Złożyło się na nią kilka rzeczy. Kończyłam szkołę, miałam egzaminy, a zespół ABC, z którym wtedy występowałam, czuł niedosyt, że nie mogę z nimi jechać w trasę, bo muszę się uczyć. Znałam już mojego przyszłego męża Krzysztofa Bukowskiego (51 l.), u którego wystąpiłam w filmie "Julia". On mnie w tej decyzji wspierał.
Moment przełomowy w karierze? Kiedy spotkałam Józefa Skrzeka (65 l.). Mieliśmy trasę koncertową z Czesławem Niemenem (65 l.). Poprosiłam Józefa, aby skomponował dla mnie utwory i tak powstała płyta "Geira". Płyta, na którą publiczność nie była przygotowana. Ludzie polubili "Napisz, proszę", "Serca gwiazd"... Ale to? To było coś zbyt nowatorskiego.
Byłam zawsze kilka kroków do przodu. Jako pierwsza wystąpiłam boso. Beata Lewiecka zaprojektowała mi kreację do pieśni Geiry, lekką, zwiewną, w Teatrze Wielkim zrobiono mi buty, ale w moim odczuciu stylistycznie nie pasowały. O nowe trudno było, bo sklepy świeciły pustkami. Postanowiłam więc, że pomaluję nogi w kwiatki, idąc na palcach będę udawała, że mam obcasy.
Gdybym miała podsumować tych 50 lat, to powiem... Mam 50 lat, bo 50 lat temu urodziłam się na scenie. Dziękuję za to, co mnie spotkało pięknego i dobrego. Złego też, bo to uczy pokory i spojrzenia na siebie tak, by zrozumieć, gdzie popełniałam błąd.
Gdybym miała mieć życzenie na 50-lecie? Żeby nie zdarzył się wypadek samochodowy z 1990 roku, gdy jechałam na koncert, bo on pociąga za sobą zdrowotne konsekwencje do dziś. Do niego nie powinno dojść. Organizator koncertu był nieodpowiedzialny, za kółkiem posadził kierowcę, który miał słaby wzrok, miał - 8 dioptrii. Gdybym nie miała synka, może dziś by już mnie nie było, ale ja musiałam żyć. Dla Filipa!
Życzenie na przyszłość? Abym umiała zauważyć i czerpać z wszystkiego, co przychodzi do mnie dobrego i żeby działo się zgodnie z tym co dla mnie dobre. Nie chcę niczego więcej ponad to, co przynosi dobro.