Dla Hanny Lis, która już z niejednego pieca chleb jadła, nie ma nic ważniejszego niż wygoda i panowanie. Panowanie na drodze oczywiście.
Nowy nabytek dziennikarki, toyota land cruiser, w porównaniu z wcześniejszym jej autem, jeepem grand cherokee, jest zdecydowanie większy, no i nieco droższy. Ot, takie cacko za jedyne 180 tys. złotych. Ale wydatek jest tego wart. Przypominający czołg samochód znakomicie pasuje do żony Tomasza Lisa (42 l.) - kobiety władczej i konkretnej. Samochód jest niekwestionowanym królem miejskich terenówek. Daje przewagę na drodze i wszelkich konkurentów szybko pozbawia złudzeń. A w dodatku zapewnia komfort bezpieczeństwa. A w czasie jazdy można się rozkoszować muzyczką z 11 głośników, które zamontowano w środku tego luksusu na 4 kółkach.
Co prawda prezenterka, aby zasiąść za jego kierownicą, musi wspiąć się prawie jak do ciężarówki, ale co tam! W środku masa elektroniki i wszędzie skóra. Pani Lis zasiada sobie w podgrzewanym fotelu, chroni ją zestaw poduszek i kurtyn powietrznych. Potężny sześciocylindrowy silnik rozpędza tego ponaddwutonowego potwora do 170 km/h. Takiego to można pokochać, i to od pierwszego prowadzenia.