Kiedyś były przyjaciółkami, ale po tym jak Hanna odbiła Kindze męża, unikają się jak ognia. Rzadko też zabierają głos w tym samym temacie. W niedzielę zrobiły wyjątek. Poruszone tym, co działo się na ulicach stolicy, zamieściły wpisy na swoich Instagramach. Każda w podobnym tonie.
„To, co dziś przeszło ulicami Warszawy, to nie żaden »Marsz Niepodległości«, a w najbardziej krystalicznej i brutalnej postaci marsz nienawiści. Tak jest od lat. Wojenny pochód uzbrojonych w race i materiały wybuchowe łysych karków i neonazioli z wytatuowanymi na łydkach symbolami Polski Walczącej maszeruje tu rokrocznie. Dziś mogli kogoś zabić” – pisze Hanna.
„Patrząc na to, co pseudopatrioci wyrabiają na ulicach mojego miasta, na pewno nie zaryzykowałbym teraz wyjścia z domu. To straszne, że agresywnym prawicowym grupom udało się terrorem zawładnąć świętem, które powinno być powodem do bezpiecznego fetowania dla wszystkich Polaków bez wyjątku! Bo patriotyzm to: »postawa szacunku, umiłowania i oddania własnej ojczyźnie« a nie agresja, chamstwo i wandalizm” – wtóruje jej Kinga.
Czy to pierwszy krok ku pojednaniu?