Przypomnijmy, że Kamil D. (51 l.) został zatrzymany przez policję w piątek 26 lipca, po tym jak jego bmw miało kolizję na autostradzie A1 na wysokości Piotrkowa Trybunalskiego. Dziennikarz miał 2,6 promila i trzeźwiał dwa dni na policyjnej izbie wytrzeźwień. W niedzielę usłyszał zarzuty prowadzenia pojazdy w stanie nietrzeźwości oraz bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Grozi mu za to nawet do 12 lat więzienia.
Do sprawy odniosła się m.in. Hanna Lis. - Zero współczucia dla potencjalnych morderców za kierownicą. I naprawdę mam w głębokim poważaniu, czy siedzi za nią dziennikarz, czy sprzedawca z pobliskiego spożywczego. Każdy ma swoje dołki, ale nie każdy rusza w miasto uzbrojony w kałasza, lub 2,6 promila. Na jedno wychodzi - napisała dziennikarka na Twitterze.
Potem żona Tomasza Lisa zaznaczyła, że areszt takiej osobie się należy. - Wniosek o areszt powinien być dla każdego, kto prowadzi po pijaku. Tak jak dla każdego, kto po pijaku zasuwa z niezabezpieczoną bronią w ręku. Proponuje nie robić z tego sprawy politycznej, choć PiS najpewniej tak właśnie zrobi. Bądźmy odrobinę mądrzejsi - dodała Hanna Lis.
Kamil D. spędził dwie doby w policyjnej izbie zatrzymań. Jest wniosek o areszt dziennikarza
Kamil D. jechał po pijaku znad morza do Katowic? PRZERAŻAJĄCE doniesienia!
Kamil D., znany dziennikarz, nie był sam! Nowe fakty w sprawie wypadku