Hanna Lis już kilkakrotnie była zawieszana za niesubordynację. Najwyraźniej tym razem przesadziła.
Na czym polegał jej błąd? Bez wiedzy kierownictwa TVP w materiale o raporcie Instytutu Spraw Publicznych na temat europosłów przychylnym Platformie Obywatelskiej Lis nie przeczytała, że szefową Instytutu jest Lena Kolarska-Bobińska, która... jest kandydatką PO do europarlamentu.
Z tego powodu Lis została w poniedziałek zawieszona, a w piątek ostatecznie straciła pracę w telewizji publicznej. I choć została zwolniona, to raczej nie może liczyć na odprawę. Prezes TVP Piotr Farfał nie zamierza wypłacać jej ani złotówki odszkodowania.
- Standardem każdego kontraktu jest to, że jeżeli pracownik nie wykonuje poleceń przełożonego lub nienależycie wywiązuje się ze swoich obowiązków, to pracodawca może go zwolnić bez wypłacania odszkodowania - powiedział "Dziennikowi" Farfał.
Hanna Lis nie zamierza się jednak poddawać i chce walczyć o swoje. - To absurdalna, kuriozalna hucpa - skomentowała decyzję władz TVP dla tvn24.pl. Prezenterka zapowiedziała, że sprawa skończy się w sądzie. W dodatku Lis chce złożyć dwa pozwy: przeciwko TVP za zerwanie umowy oraz proces cywilny przeciwko szefowi "Wiadomości" Janowi Pińskiemu o naruszenie dóbr osobistych za kwestionowanie jej rzetelności zawodowej.
- Lena Kolarska-Bobińska nie była już szefową Instytutu Spraw Publicznych, więc nie mogłam przeczytać, że tak jest. Uchroniłam TVP przed przegranym procesem w trybie wyborczym - tłumaczyła prezenterka. - Moje zwolnienie ma związek z eurowyborami, byłam zbyt niewygodna - dodała.
Przeciwko zwolnieniu Hanny Lis zaprotestował zespół "Wiadomości". W liście protestacyjnym dziennikarze napisali, że dymisja prezenterki stanowi naruszenie niezależności zespołu i negatywnie rzutuje na wizerunek TVP, jak i samej redakcji.
Gdzie teraz Hania znajdzie pracę? Do Polsatu raczej nie wróci, a w TVN nie ma szans - gwiazdą tej stacji jest jej była przyjaciółka i pierwsza żona Tomasza Lisa, Kinga Rusin.
Gdy Tomasz Lis rozstawał się z Polsatem, Hanna w geście solidarności odeszła razem z nim. Czy dziennikarz odpłaci się teraz żonie tym samym? Raczej nie - właśnie został jedynym żywicielem rodziny, a jego kontrakt z TVP przynosi mu duże pieniądze.