Po zmianie zarządu i kierownictwa w redakcjach także Hannę Lis dosięgły czystki na Woronicza. Po trzech latach prowadzenia "Panoramy" na antenie TVP 2 w środę pożegnała się z ekipą programu.
Mimo wielkiego poruszenia na korytarzach TVP Hanna podchodzi do swojego zwolnienia bez większych emocji. Stara się zachować spokój.
- Jestem po prostu kolejną osobą, spośród wielu dziennikarzy TVP, którzy straciła pracę - mówi dziennikarka w rozmowie z "Super Expressem". - Bardziej niż moje osobiste losy interesujące wydaje mi się wszczęcie przez Komisję Europejską postępowania w sprawie Polski, co jest absolutnym precedensem - dodaje od razu.
Zobacz: Dziennikarz TVP Info POŻEGNAŁ się z widzami na wizji. ZOBACZ, co powiedział Piotr Maślak
Co teraz będzie robić pozbawiona pracy Hanna? Nie wyklucza, że całkowicie rzuci pracę w mediach.
- Nie mam na razie żadnych planów. Coś się skończyło, coś się zacznie. Nie wiem kiedy, nie wiem gdzie i w którym miejscu. Nie wiem, czy to w ogóle będą media. Nie przyszykowałam sobie materaca do lądowania. Wszystko się okaże - dodaje Hanna Lis.
Dziennikarka miała zaplanowany dyżur na 18 stycznia. Ale w środę została wezwana do gabinetu nowego dyrektora Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Mariusza Pilisa.
- Rozmowa o zwolnieniu wyglądała tak, że nowy dyrektor powiedział mi, że... to nic osobistego. Stwierdził, że oni będą na nowo budować wizerunek TVP i "odzyskiwać wiarygodność programów informacyjnych", a ja się w te plany nie wpisuję. Zdziwiłam się, że nie miał przygotowanej podkładki. Na przykład, oskarżenia, że "manipulowałam" lub "promowałam" obecną opozycję - stwierdza Lis w rozmowie z serwisem Natemat.pl. - Obawiam się, że będzie uruchomione konkretne łamanie kręgosłupów. Mogę tylko radzić kolegom, by spróbowali się temu przeciwstawić. Ale będzie ciężko - zaznacza.