Produkcja kontynuacji kultowego serialu "Stawki większej niż życie" idzie pełną parą. Z Kaszub ekipa aktorska przeniosła się do Warszawy. Wstęp na plan jest wzbroniony. Jednak "Super Expressowi" udało się odnaleźć Stanisława Mikulskiego, kiedy to w wolnych chwilach odwiedzał Olsztyn i miejsca, gdzie kręcone były odcinki starego serialu. I tam właśnie legendarny filmowy agent zaczął "sypać".
Przeczytaj koniecznie: Sławomir Jastrzębowski: SLD Hansa Klossa się chwyta
- Jaki to będzie film? Coś na zasadzie, że Kloss z Brunnerem będą się spotykali jako emeryci przy piwku. Będziemy wspominali czasy wojny i te wspomnienia będą przyczyną powrotu akcji filmu w czasy wojny. Oczywiście Klossa i Brunnera z czasów wojny będą grali już zupełnie nowi aktorzy - ujawnia Stanisław Mikulski.
A jak on i Emil Karewicz (88 l.) radzą sobie na planie? O ich kondycji krążą już legendy. Reżyser Patryk Vega (34 l.) jest wręcz zachwycony.
- Szczęśliwie nie narzekam na kondycję. Jeśli będzie taka potrzeba, odpowiednimi ćwiczeniami i dietą zadbam o zdrowie, żeby podołać wyzwaniu - stwierdza skromnie Mikulski.
Aktor ma nadzieję, że wszystko się powiedzie, gdyż do tej pory kontynuacja przygód agenta J-23 nie miała szczęścia.
- Pojawiało się wiele projektów. Jednak upadały ze względu na brak funduszy. Oczywiście jest zbyt wcześnie na wyrokowanie, co stanie się z tym projektem. Ale to ostatnia szansa, żeby wrócić do tych ról - dodaje.