Joanna Racewicz straciła męża, który pełnił funkcję oficera BOR przy prezydencie Polski. Paweł Janeczek zginął w katastrofie lotniczej w Smoleńsku 10 kwietnia 2010. Dziennikarka ma z tego małżeństwa syna Igora. W zeszłym roku Racewicz pokazała grób swojego męża i skomentowała zamknięcie cmentarzy w dniu Wszystkich Świętych. Okazuje się, że gwiazda Polsat News otrzymuje okrutne wiadomości od hejterów. Jednak wyznała, że umie sobie z nimi radzić:
- Drogi Anonimowy Hejterze, schowany za winklem własnego komputera, nie mogłam się zdecydować którego zdjęcia bardziej nie polubisz, więc zamieszczam trzy. Do wyboru. Nie mam pojęcia które będzie dla Ciebie lepszym pretekstem, żeby mocniej strzyknąć jadem i rzucić jeden z refrenów: „za dużo botoksu”, albo „rzygam tobą i Smolenskiem”, lub jeszcze „puknij się w łeb, babo, z tymi swoimi szczepieniami”. W ostateczności: „wyglądasz jak kupa”.
Dziennikarka podkreśliła, że nikt w sieci nie jest anonimowy. Zaskoczyła hejtera tym, jak wiele o nim wie: - A jeśli powiem, że wiem, jak wyglądasz? Ty, która nazywasz mnie „kreaturą” i Ty, który życzysz mi śmierci? Że spojrzałam w oczy Twoje i Twojej córeczki? Bo to dziewczynka, prawda? Co, jeśli pokażę Twoje zdjęcie? Nie, nie blefuję. Może następnym razem zadrży Ci ręka nad klawiaturą zanim uderzysz w słowo jak sztylet. Mnie już nie zranisz. Mam gruby pancerz. Także dzięki Twoim poprzednikom. Wytrenowali mnie w obojętności. Choć, wiesz, czasem przychodzi gorszy dzień i wtedy w pancerzu pojawia się szczelina. Spokojnie, ona z czasem też zarośnie. Znam jednak wiele słabszych ode mnie, bardziej kruchych. Płaczą w poduszki, zapełniają kozetki u terapeutów, stają na parapetach wieżowców. Nie chcę, żebyś miał ich na sumieniu. Widzisz?