Hanna Lis nie była najbardziej ulubioną dziennikarką. Wielu nie zgadzało się z jej poglądami politycznymi. Animozja do niej wynikała również z faktu, że związała się z Tomaszem Lisem, który nie cieszy się duża popularnością, szczególnie podczas obecnych rządów. Do tej pory dawała jednak radę i ignorowała chamskie zaczepki hejterów.
Po wywiadzie, który ukazał się w "Vivie", musiała jednak wywiesić białą flagę. W rozmowie opowiadała między innymi o swoim występie w programie Azja Express, a także o wydatkach i bezrobociu, które zafundowała jej zmiana zarządu TVP. Opowiadała też o niezwykłej przemianie duchowej, której doznała na skutek przeżyć w Laosie, gdzie panuje duża bieda. Jednak wiele osób dostrzegło w postawie żony Lisa hipokryzję.
Zobacz: Hanna Lis zobaczyła biedę w Laosie, dlatego kupiła sobie buty!
W wywiadzie sama powiedziała, że po powrocie ze zdjęć do Azji Express kupiła sobie buty za "jedyne" 60 złotych, żaląc się że musi utrzymać schorowaną matkę i dwie córki. Niedawno pojechała jednak na wakacje na jedną z greckich wysp. Dla ludzi, którzy zarabiają mniej nież średnia krajowa, tego typu publiczne narzekanie na finanse, było nie do przełknięcia. Swoje frustracje wylali więc bezpośrednio na Bogu ducha winnej Hannie Lis. Dziennikarka postanowiła się jednak kierować starą zasadą i ustąpiła, nie wdając się w potyczki słowne z internetowymi trollami.
Żegnam się z TT. Nawet ja nie wytrzymuje takiej dawki hejtu. Pozdrawiam wszystkich, trzymajcie się ciepło.
— Hanna Lis (@hannalisowa) 12 sierpnia 2016
Postąpiła słusznie?
Zobacz: Hanna Lis narzeka na brak pieniędzy: "Musze zapewnić byt dzieciom i mamie"