Helena Englert przerwała milczenie ws. afery o nepotyzm. "Nie mam kontrargumentów"

2025-02-14 13:37

Pod koniec stycznia zrobiło się głośno o spektaklu w reżyserii Jana Englerta. Aktor i dyrektor artystyczny Teatru Narodowego postanowił obsadzić w nim swoją żonę oraz córkę. Wywołało to ogromne kontrowersje. Sami zainteresowani uchylali się od komentarzy. Teraz córka aktora odniosła się całego zamieszania i mówi wprost: "To jest nepotyzm".

Jan Englert oskarżony o nepotyzm

Jan Englert (81 l.) niezaprzeczalnie należy do grona najlepszych i najpopularniejszych aktorów w Polsce. Na swoim koncie ma wiele cenionych ról oraz nagród. Od ponad 20 lat pełni funkcję dyrektora artystycznego jednej z najbardziej znanej instytucji kultury w Polsce, czyli Teatru Narodowego w Warszawie. Prywatnie związany jest z koleżanką po fachu, Beatą Ścibakówną (56 l.). Para wychowuje córkę Helenę (24 l.), która również poszła w ślady rodziców.

W kwietniu odbędzie się premiera kolejnego spektaklu w reżyserii artysty. Tym razem Englert wraz ze swoim zespołem zmierzy się z klasyką dramatu - "Hamletem". O przedstawieniu zrobiło się głośno z nie do końca dobrych powodów. Jan Englert zdecydował się bowiem obsadzić w głównych rolach kobiecych swoją żonę oraz córkę. I tak Beata Ścibakówna (56 l.) ma wcielić się w królową Gerturdę, a Helena Englert (24 l.) w Ofelię.

Ta decyzja reżysera wywołała ogromne kontrowersje. Englertowi zarzucano nepotyzm. Pytany o komentarz unikał odpowiedzi. Oświadczenie w tej sprawie przekazali za to przedstawiciele Teatru Narodowego. Wynikało z niego, że dla Jana Englerta będzie to pożegnanie ze sceną narodową. Aktor rezygnuje bowiem ze stanowiska dyrektora artystycznego TN.

Zobacz również: Jan Englert odchodzi z Teatru Narodowego. W tle oskarżenia o nepotyzm

Helena Englert przerywa milczenie ws. afery o nepotyzm 

Do tej pory komentarza w tej sprawie odmawiała również Helena Englert, która w wywiadach nie ukrywała, że chce osiągnąć więcej niż jej znani rodzice. 24-latce nie można odmówić ambicji. Na ekranie obecna jest niemal od dziecka, a obecnie rozwija swoje umiejętności zarówno na ekranie, jak i na deskach warszawskich teatrów. Jednak na scenie Teatru Narodowego wystąpi teraz po raz pierwszy.

W rozmowie ze stacją Eska Rock stwierdziła, że już wielokrotnie otrzymywała propozycje zagrania w Teatrze Narodowym, ale do tej pory odmawiała.

Ja się nigdy na to nie zgadzałam właśnie po to, żeby nie wywiązała się z tego taka małostkowa afera, jak ta która dzieje się teraz - powiedziała w programie "Mellina".

Tym razem postanowiła zrobić wyjątek. W szczerym wyznaniu Helena przyznała, że jest to nepotyzm. Może to być jednak dla niej ostatnia okazja do współpracy z 81-letnim ojcem na scenie. Sam spektakl, który jest pożegnaniem aktora ze sceną, ma symboliczne znaczenie.

I tak naprawdę ja nie mam kontrargumentów, no bo to jest nepotyzm, ale z drugiej strony mam być może ostatnią możliwość, żeby pracować z tatą. (...)  Mój tata jest w eleganckim wieku. Ja bym też chciała mieć możliwość czegoś się od niego nauczyć, a wydaje mi się, że zatrudnienie w spektaklu dwójki bardzo młodych aktorów i również zatrudnienie swojej córki jest bardzo symbolicznym przekazaniem pałeczki i nie musi być odczytywane jako ostatni krzyk kumoterstwa, a raczej pierwszy krzyk idącego nowego pokolenia. Takie było zamierzenie - dodała młoda aktorka.

Zobacz również: Owdowiały Jerzy Antczak staje w obronie zaatakowanego Englerta. Padły mocne słowa!

Super Express Google News
Autor:
Helena Englert: Gdyby nie przerwała aktorstwa w USA to nie zagrałaby w „Pokusie”
Sonda
Uważasz, że Jan Englert słusznie został oskarżony o nepotyzm?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki