- Miał krwotoki z nosa, a ponieważ mu przeszły, zbagatelizował te sygnały i nie poszedł do lekarza - mówi nam osoba ze środowiska filmowego.
Gołębiewski nie zaprzecza: - Miałem krwotoki, ale ustały. Mam wizytę kontrolną wyznaczoną na maj. Oczywiście, że pójdę! No jakbym mógł nie pójść?! - słyszymy.
Aktor jest pełen nadziei, że wszystko będzie dobrze.
- Już ponad pięć lat minęło, a mówią, że jak po pięciu latach się nic nie stanie, to z rakiem koniec - dodaje z nadzieją pan Henryk.