Gołębiewski ostatnio zaskarbił sobie sympatię widzów rolą Ziutka w serialu „Lombard. Życie pod zastaw”. Jego bohater niebawem rozpocznie nowy biznes.
– Zdrowie mi dopisuje, jakbym był chóry, tobym leżał w łóżku, a nie chodził po wieczornych galach. Mam też wiele pracy na planach seriali. Zdradzę, że niedługo w „Lombardzie” będę biznesmenem – mówi „Super Expressowi” pan Henryk. Zapytaliśmy, w co prywatnie zainwestowałby luźne 10 tys. zł? Okazuje się, że aktor grający regularnie w dwóch serialach (występuje też w „Świecie według Kiepskich”), choć zarabia spore pieniądze, oddaje wszystko żonie Marzenie.
– Nie miałbym długo tych 10 tys. zł, bo od razu zabrałaby mi je żona. – W domu żona trzyma całą kasę. Lepiej zarządza wydatkami i dzięki niej nie wydaję na głupoty. Dostaję pieniądze, jak idę po zakupy, ale nie narzekam. Nawet rozwodu nie biorę, bo mogę na gorszą trafić – żartuje sobie gwiazdor.
Mówi się, że z artystą trudno wytrzymać pod jednym dachem, ale Gołębiewski zaprzecza, jakoby był trudny we współżyciu.
– Myślę, że moi najbliżsi nie mają powodów do narzekań. Jestem spokojny, bo przez większość czasu uczę się tekstów i nic nie mówię. Jestem zajęty przygotowaniami do ról i nawet nie mam kiedy i o co pokłócić się z żoną. Pieniądze są z tej mojej pracy, więc żona zadowolona – cieszy się artysta.