Wielką popularność zdobył jako nastolatek, za sprawą ról w tak pamiętnych do dziś produkcjach telewizyjnych jak "Wakacje z duchami" czy "Stawiam na Tolka Banana". On, zwykły chłopak z Mokotowa, zaszedł na szczyt. Niestety, pieniądze i popularność wcale mu w życiu nie pomogły. Miał słaby charakter. W dodatku w pewnym momencie przyplątały się kłopoty zdrowotne.
Przeczytaj koniecznie: Nie mam pracy, bo mówią, że piję!
Na łamach "Twojego Imperium" aktor wspomina, że był w ogromnym szoku, gdy dowiedział się o raku. Początkowo myślał, że jego nos zaatakowały polipy, tymczasem niestety był to nowotwór. Ale Gołębiewski się nie załamał:
- Szybko pojawiły się optymistyczne myśli, że przecież wielu ludzi ma nowotwór i udaje im się się go pokonać. Po dwóch tygodniach przeszedłem operację. A następnego dnia chodziłem po korytarzu i uczyłem się roli do sztuki.
Zobacz też: "Edi" pokonał raka dla córeczki
Pokonanie choroby dało aktorowi dodatkowy impuls do ciężkiej pracy. Ale tak naprawdę wszystko w jego życiu przewróciło i ostatecznie ułożyło na właściwym miejscu przyjście na świat córeczki Róży.
- Codziennie odczuwam wielką radość. Nie przypuszczałem, że może mnie to jeszcze spotkać po pięćdziesiątce. Dzisiaj już sobie nie wyobrażam innego życia. Róża jest dla mnie wszystkim. Wreszcie mogę powiedzieć, że jestem naprawdę szczęśliwy.
Wypada nam tylko z całego serca pogratulować! Takie osoby jak Pan Henryk zasługują na największy szacunek. Spaść na dno to żadna sztuka. Wyjść z niego i znów być w pełni szczęśliwym to prawdziwy sukces!