Hirek Wrona to dziennikarz radiowy i telewizyjny. Jest producentem i reżyserem koncertów, wydarzeń artystycznych. Od lat współpracuje z wieloma gwiazdami. Zna branżę od podszewki. Teraz, Wrona opowiedział o śmierci swoich wieloletnich przyjaciół. Był blisko z Marią Czubaszek i jej mężem Wojciechem Karolakiem. Pisarka odeszła pierwsza 12 maja 2016 roku. Gdy krypta w kolumbarium się zamknęła, wszyscy powyciągali papieroski i zaczęli palić, czyż to nie jest piękne? - wspomina pogrzeb Wrona w rozmowie z "Faktem". Pięć lat później śmierć zabrała muzyka Wojciecha Karolaka, z którym dziennikarz był bardzo blisko. Zdradził, że para darzyła się ogromnym uczuciem. Określił ich małżeństwo jako "hipisowskie": (...) do końca swoich dni, swojego życia, byli niezwykle kolorowym, bardzo hipisowskim małżeństwem. Takie rzeczy się dzisiaj ogląda tylko na obrazkach albo na starych zdjęciach i to jest cudne - mówi tabloidowi.
ZOBACZ TAKŻE: Maria Czubaszek odeszła 5 lat temu. Poznajcie tajemnice kontrowersyjnej autorki
Karolak przeżył bez Czubaszek pięć lat
Niestety, Karolak w 2016 roku został wdowcem. Bez ukochanej żył pięć lat i jak twierdzi Hirek Wrona, zabiła go tęsknota: Nie był jakoś śmiertelnie chory, ani nie miał jakiś poważnych chorób, on zmarł z tęsknoty za Marysią. O tragicznych wydarzeniach poinformował jako pierwszy w czerwcu tego roku: Wojciech Karolak usnął snem wiecznym. W spokoju i ciszy. R. I. P - pisał dziennikarz muzyczny. To był dla niego bardzo trudny czas. Jak zdradził w rozmowie z magazynem, jako pierwszy zobaczył ciało martwego przyjaciela. Poprosił administratora domu, w którym mieszkał Karolak, by sprawdził, co się dzieje. Nikt nie odpowiadał, dlatego wezwano służby.
Hirek Wrona pierwszy zobaczył martwego Karolaka
Patrzą na mnie i mówią, pan wzywał, pan pierwszy wchodzi. Wszedłem i zobaczyłem Wojtka, który zasnął snem wiecznym. Lekarz powiedział, że miał dobrą śmierć, zasnął bez świadomości tego, że zasypia na zawsze, po prostu czynność serca przestała działać i koniec - ujawnił Wrona. To, co wydarzyło się później, wprawiło obecnych tam funkcjonariuszy w osłupienie. Wrona zaczął płakać, potrzebował leku na uspokojenie. Powiedział też poruszające słowa, które zapadają w pamięć:
Gdy wszedłem do mieszkania i zobaczyłem, że Wojtek jest martwy, zacząłem straszliwie płakać, wtedy sanitariusz zrobił mi zastrzyk w ramię. I pierwsze słowa, które powiedziałem, wprawiły, policjantów, medyków, strażaków w osłupienie. Powiedziałem: "No tak, Marysi się skończyły fajki w niebie i Wojtek znalazł jakąś paczkę i postanowił zanieść".