Tego Maryla Rodowicz się nie spodziewała, choć miała już różne przygody... - Usłyszałam w nocy hałas, ale myślałam, że koty się ganiają. Okazało się, że przez kominek wpadła do domu sowa. Była duża, miała około 80 centymetrów - relacjonuje w rozmowie z "Super Expressem" Maryla.
Przeczytaj także: Maryla Rodowicz miała psychofana
Na szczęście piosenkarka ma koty, które dzielnie broniły domu przed niespodziewanym intruzem. - Przeraziły się, ale zapędziły sowę pod ścianę. Pilnowały jej całą noc, a ona się broniła, na pewno dziobała je - dodaje.
Całe szczęście, że pupilom Rodowicz nic poważnego się nie stało. - Rano nikt jej nie widział, bo się schowała. Dopiero pani Ela, która u nas sprząta, zobaczyła ją, otworzyła okno i sowa uciekła - mówi z ulgą Marylka.
Zobacz również: Marylę Rodowicz kocha cały świat
Jak się okazuje, to bardzo dobra wróżba dla naszej artystki.
- To ma wielkie znaczenie. Uważam, że pani Maryla będzie bardzo skupiona na sprawach duchowych. Kariera też będzie bardzo ważna, ale skupi się na rozwoju duchowym - tłumaczy nam symbolikę tego zajścia wróżka Milagros i dodaje: - Sowa to mądrość, spojrzenie na pewne sprawy z wyższej świadomości. Znajdzie odpowiedzi na dylematy życiowe. Wejdzie na wyższy poziom.