- To, że to właśnie ty prowadzisz program, nie jest przypadkiem. Sama spędziłaś tam połowę swojego życia, i wciąż jesteś z USA bardzo związana. Kiedy i jak zaczęła się twoja amerykańska przygoda?
- Od zawsze, ponieważ od urodzenia mam obywatelstwo amerykańskie. Moje życie bezustannie toczyło się pomiędzy Ameryką i Polską. A teraz, nawet będąc w Polsce, mam kawałek USA obok siebie, bo mój mąż jest Amerykaninem.
- Pamiętasz swoje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Stanów Zjednoczonych?
- Pierwsze, co zapamiętałam, to że dzieci miały rożny kolor skóry i były bardzo dla mnie i dla siebie nawzajem miłe. W każdej dzielnicy, bez względu na to, jak się od siebie różniła (a różniła się głównie jedzeniem, jakie można było tam kupić, a czasami też strojami i napisami), powiewała flaga amerykańska i wszyscy czuli się Amerykanami. To, co łączy obywateli Stanów Zjednoczonych, to piękna idea. Amerykanie mają szacunek dla Boga, munduru i rodziny i prawa. Mają zagwarantowaną w konstytucji wolność, równość i prawo do dążenia do szczęścia. Tych wartości amerykańskie dzieci uczą się w szkole i są w tym duchu wychowywane. To, co nas - Amerykanów i Polaków - łączy, to idea, na której zbudowane są nasze kraje. Cenimy podobne wartości i mamy, że tak powiem, wolne dusze.
- Od lat żyjesz między Polską a USA, ale w ostatnim roku częściej przebywasz jednak u nas. Czego ci tutaj najbardziej brakuje, kiedy myślisz o swoim życiu tam, w Ameryce?
- Zawsze kiedy jestem w USA, to trochę tęsknie za Polską, i vice versa - będąc w Polsce, brakuje mi moich przyjaciół ze Stanów. Przede wszystkim tęsknię za ludźmi, bo to ludzie kreują miejsce. Kocham Polskę i czuję się tutaj świetnie, ale zauważyłam coś, co mnie czasami smuci, mianowicie w Polsce panuje często błędny obraz Ameryki, który wyrobił się przez system komunistyczny i brak wiz. Słyszę czasami takie nieprzemyślane opinie, często od ludzi, którzy tam byli. Ameryka jest ogromna i każdy może znaleźć dla siebie coś cudownego, zamieszkać w miejscu, które jest mu bliskie, i w którym będzie mógł być szczęśliwy.
- Co Amerykanie wiedzą o Polsce i jak postrzegają nasz kraj?
- Komunistyczny system starał się wyrobić, zresztą celowo, negatywny obraz Polski i Polaka w Stanach Zjednoczonych, ale pracowitość Polaków i nasze wartości same obroniły nasz wizerunek. W Ameryce żyje 10 milionów Polaków. Amerykanie znają Polskę poprzez historie generała Pułaskiego i Tadeusza Kościuszki. Bardzo lubią Polaków i podziwiają za odwagę i waleczność oraz walkę z dwoma systemami totalitarnymi – nazistowskim i komunistycznym. Często to w rozmowach podkreślają. Uwielbiają też polski akcent w amerykańskim języku angielskim - bardzo pięknie dla nich brzmi. Cenią w Polakach serdeczność i nowoczesność. Uwielbiają naszego papieża, podziwiają polskie zabytki i kościoły. Zawsze podkreślają, że Polki są najpiękniejsze na świecie i że są cudownymi żonami i mamami!
- Czego nauczyło cię życie za oceanem?
- Tego, że warto mówić sobie miłe rzeczy, tak na co dzień. Tam nie krytykuje się i nie podcina innym skrzydeł. Nabierając wiary w siebie, jest się bardziej otwartym na innych, cieszy się z ich sukcesów i kibicuje im. Ameryka nauczyła mnie, że warto uczyć się cały czas, że nauka jest jak lokata w banku. Tam wszyscy się czegoś uczą i rozwijają się w różnych dziedzinach. Amerykanie, kiedy tracą pracę, to nie załamują się, lecz uczą nowej umiejętności, czasami zupełnie niepodobnej do poprzedniej. Mogę podać przykład. Jeden bliski mi Amerykanin pracował jako geolog, a kiedy stracił pracę, aby zarobić, zaczął wyprowadzać psy. Tak to polubił, że nauczył się tresowania psów i otworzył szkolę tresury. Nikogo to tam nie dziwiło. W Ameryce życzliwość i akceptacja jest motorem dla menadżerów do zmotywowania pracowników, aby rozwinąć w nich kreatywność. A to, czego chyba, moim zdaniem, musimy uczyć się w Polsce i Ameryce, to tego, aby nie kształtować opinii na stereotypach. Musimy zrozumieć, że stereotypy są tworzone po to, aby Amerykę i Polskę osłabić. Myślę, że nasz program pozwoli je obalić!