W nowym Idolu zobaczymy tylko jedną jurorkę z oryginalnego składu. Mowa o Eli Zapendowskiej. Ewa Farna ma za sobą już doświadczenia jurorskie. Wojciech Łuszczykiewicz idealnie odnalazł się w roli oceniającego i ma szanse być godnym następcą Kuby Wojewódzkiego. A co z Januszem Panasewiczem? Lider Lady Pank wyznał na konferencji prasowej Idola, że w swoim życiu miał już do czynienia z ocenianiem talentów innych osób. Nie był to jednak problem telewizyjny, w którym kreuje się nowe gwiazdy.
Okazuje się, że rola jurora jest trudniejsza niż mogłoby się wydawać. - Ocenianie innych jest bardzo trudne. Ja w ogóle nie lubię oceniać innych – jak siedzę w domu to sobie kogoś oceniam – że ten tak, a ten tak, ale robię to tylko dla siebie. Publicznie nie chce mi się oceniać ludzi… - wyznał muzyk. - Ale chciałem tego spróbować, jak to jest być jurorem, zdecydowałem się na to z premedytacją. To jest inne doświadczenie niż do tej pory – wydaje mi się, że niełatwe przez to, że patrzysz na tych ludzi i jest mi czasami żal, że oni poświęcają swój czas, przyjeżdżają z daleka i po prostu musisz im powiedzieć „nie”, choć lepiej byłoby pewnie nic nie mówić - powiedział Panasewicz.
Zobacz: Idol 2017. Farna o Zapendowskiej: "Ela jest cudowna, potrafi przy..."
Janusz Panasewicz zdradził też, że po pierwszych castingach zdarzało mu się, że kładł się spać i znów analizował niektórych uczestników i była taka sytuacja, że powiedział „nie”, a potem doszedł do wniosku, że jednak podjąłby inną decyzję, ale już nie można tego zmienić.
Jak wypadł w nowej roli? Dowiemy się już 15 lutego o 20:05 na Polsacie. Zapraszamy na naszą relację NA ŻYWO na SE.PL!
Zobacz: Idol 2017 - zasady