- Trudno wszystkim przyjechać jednego dnia. No i w tym roku imieniny przypadają w weekend, a to czas, gdy moi przyjaciele i ja pracujemy najintensywniej - mówi "Super Expressowi" popularny piosenkarz.
Od kilkunastu dni do Ewy i Krzysztofa Krawczyków zjeżdżają goście. W czwartek był u nich bp Antoni Długosz (68 l.) z księdzem profesorem Stanisławem Jasionkiem.
Ale jako pierwsi przyjechali do Krzysztofa muzycy z Trubadurów. Spotkanie było niezwykłe, po raz pierwszy od pół roku Krzysztof zobaczył się z Ryszardem Poznakowskim (63 l.). To przyjaciel piosenkarza od ponad 40 lat. Słynny kompozytor napisał wiele hitów, i to nie tylko dla Krawczyka. To spotkanie było wyjątkowe, bo pierwszy raz bez Danusi, ukochanej żony muzyka, która zmarła pół roku temu.
- Nie ukrywam, to był mój pomysł, by zwabić tutaj Ryszarda z córką Karoliną, zięciem i dwojgiem wnucząt. Każdy z nas pędzi gdzieś za chlebem jak pijany zając, ale teraz powiedziałem: "Musimy się spotkać" - z powagą opowiada Krawczyk.
Panowie poznali się ponad 40 lat temu. Poznakowski był wtedy kierownikiem artystycznym telewizyjnej giełdy piosenki, szukał młodych talentów. Kiedy przyjechał, usłyszał Krzysztofa, uznał, że będzie słynnym wokalistą.
- Pamiętam, wszyscy w zespole złapaliśmy się za brzuchy i nie wierząc w to, pękaliśmy ze śmiechu - mówi Krzysztof.
- Mój największy sukces zawodowy to to, że znajomości trwają po 40 kilka lat. Mówię oczywiście o Krzysztofie, ale też o innych - opowiada "Super Expressowi" kompozytor. A jak spędził weekend u Krawczyka?
- Uroczo - podkreśla z uśmiechem.
- Pływaliśmy w basenie, wspominaliśmy stare czasy... - wtóruje Krawczyk.
Dziś Krzysztof świętuje na scenie, bo ma koncert. Ale po weekendzie znów zjadą się do niego goście.