Po roli bardzo czarnego charakteru w serialu "Samo życie" Piotr Polk gra Oresta Możejko, inspektora policji w "Ojcu Mateuszu".
Jego bohatera często denerwuje zażyłość podległego mu aspiranta Nocula (Michał Piela) z księdzem Mateuszem (Artur Żmijewski), ale przez respekt dla duchownego stara się skrywać niechęć. Bywa też małostkowy, cyniczny, czasem zgrywa twardziela. Ale Polk gra go w taki sposób, że nawet wady Możejki wywołują u widza życzliwy uśmiech.
- To mój pierwszy w życiu policjant - mówi. Zdarza się, że jego nazwisko jest przekręcane, mówią do aktora: "Panie Moreście", ale widzowie bardzo dobrze znają tę postać, chociaż nie jest pierwszoplanowa.
Patrz też: Ojciec Mateusz zbawi Jedynkę
- Serial "Ojciec Mateusz" pokazuje policjantów z lekkim, choć niekpiącym, przymrużeniem oka, a mnie aktorowi daje możliwość wymyślenia tej postaci od początku do końca - mówi Piotr Polk.
Przyznaje też, że granie Oresta Możejki zobowiązuje.
- Gdy złamałem jakiś przepis podczas prowadzenia samochodu, nigdy nie próbowałem wzbudzić w policjantach zrozumienia dla mojej sytuacji. Tymczasem teraz jestem przez nich traktowany jak kolega. Mówią: "Kto jak kto, ale pan, inspektorze, powinien wiedzieć, że tu jest ograniczenie prędkości".
Znani ludzie mogą liczyć na przychylność drogówki, pod warunkiem, że - jak się okazuje - nie mają na koncie roli policjanta...