Teraz na urodzinach, mieszkającego w Chicago Irka Perkowskiego bawiło się dwadzieścia osób, ale artysta zapowiada, że za rok zrobi wielkie przyjęcie, podczas którego da koncert dla wszystkich gości, bo choć przyjaciele znają jego twórczość, to jeszcze nigdy nie było tak, żeby wszyscy w jednym miejscu mogli bawić się na występie Skalra.
- Żona i przyjaciele przygotowali mi niespodziankę w postaci smacznego tortu czekoladowego i przepysznego indyka. Śpiewaliśmy i wznosiliśmy toasty. Moje urodziny były powodem do tego, by się spotkać w gronie bliskich znajomych. Była to bardzo udana domówka - relacjonuje w rozmowie z SE.PL solenizant, który już myśli o tym jak w przyszłym roku będzie świętował 40 - stkę. - Za rok, kiedy „stuknie mi 40-stka" zrobię wielki koncert dla swoich przyjaciół i znajomych. Szczerze, to już nie mogę doczekać się czterdziestych urodzin. Ponoć po czterdziestce życie jest jeszcze piękniejsze... I nie boję się żadnego kryzysu, tzw. wieku średniego. To przereklamowana sprawa - mówi nam Irek.