Pani Irena to żywa reklama nadmorskiego kurortu. Jeździ tam od lat i wychwala to miejsce pod niebiosa. Czym ją ujął Sopot? Tak piosenkarka tłumaczy jego fenomen: - Jest piękny, nie tylko wokół głównego deptaka. Odnawiają tam w tej chwili boczne uliczki i robią to z wielkim smakiem, z zachowaniem stylu - mówi i dodaje: - Lubię mój hotel, miłych ludzi w nim. Lubię usiąść na hotelowym tarasie i poczytać książkę albo zażyć słońca. Nie zamieniłabym Sopotu na inne miejsce!
Jak co roku pani Irenie towarzyszył partner, Zbigniew Korpolewski (77 l.). Para choć każdą uliczkę zna prawie na wylot, nadal zwiedzała miasto z ochotą. Pan Zbigniew zaopatrzył się nawet w kijki do nordic walking. A potem, gdy byli zmęczeni, przysiadywali w którejś z kawiarni.
- Tu jest tyle uroczych kafejek, niekoniecznie tych gwarnych tuż przy molo, ale tych na uboczu - zachwala pani Irena i dodaje, że tego lata w Sopocie zachwycił ją także... spokój.
- W tym roku jakby mniej przyjechało turystów - przyznaje.
Irena Santor zdradziła też nam, że w Sopocie, gdy była na koncercie piosenek Agnieszki Osieckiej, widziała i słyszała wielu utalentowanych artystów. I jak ma to w zwyczaju, humorystycznie się do tego odniosła: - Nie smucę się, że jestem już stara, bo nawiązując do słów pana premiera, jest z kim przegrać.