Irena Santor w ostatnim czasie musiała odwołać koncerty i wystąpienia publiczne. Ostatnie miesiące w życiu artystki to jedna wielka troska. Wszystko przez stan zdrowia jej ukochanego, Zbigniewa Korpolewksiego (83 l.), który trafił do szpitala. Jak donosi "Dobry Tydzień" mężczyzna przeszedł operację serca. Po zabiegu para zdecydowała się przenieść do Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie. Mimo tych wszystkich przykrych wydarzeń pani Irena Santor nie traci pogody ducha.
- Ach witam ze Skolimowa! Pogoda jest tak piękna, że nawet mój ukochany Zbyszek wyszedł na spacer – tak przywitała nas w rozmowie telefonicznej Irena Santor (83)
W Skolimowie para może liczyć na całodobową opiekę lekarską i pielęgniarską.
– Jesteśmy tu trochę gościnnie z powodu rekonwalescencji Zbyszka – tłumaczy nam pani Irena i dodaje: - Czujemy się tu jak u mamy. Personel jest bardzo serdeczny, wciąż pyta się nas o to czy nam czegoś potrzeba, a kuchnia uwodzi smakiem. Nie mogliśmy lepiej trafić, tym bardziej, że tyle się słyszy i czyta o znieczulicy w domach opieki. Tu jest wspaniale!
Irena Santor i Zbigniew Korpolewski są parą od co najmniej 20 lat. Nie mają dzieci, ale są dla siebie ogromnym wsparciem. W 2000 roku, kiedy u artystki wykryto nowotwór piersi, to właśnie pan Zbigniew czuwał przy jej łóżku i wykonywał polecania światowej sławy onkologa Janusza Medera, który zajmował się panią Ireną. To był prawdziwy test dla ich miłości, a teraz zdali kolejny…
Po ciężkich tygodniach, w których Irena Santor drżała o zdrowie partnera, przyszedł czas na powrót do śpiewania. Artystka wróciła do koncertowania.
– Wracam do śpiewania szczęśliwa, że mój mąż odzyskuje siły – mówi nam z uśmiechem. To co przeszła przez ostatnie miesiące naprawdę wymagało wielkiej siły. – Czuwałam na korytarzu warszawskiego szpitala MSWiA przy ulicy Wołowskiej, kiedy przez wiele godzin operowano Zbyszka. Zrobili to dwaj wspaniali kardiochirurdzy, ojciec z synem – Kazimierz Suwalski i Piotr Suwalski. Z tego miejsca chcę im z całego serca podziękować, tak samo jak wszystkim innym pracownikom szpitala – kończy wzruszona Santor.