Był Wielki Czwartek 2000 r... - Poszłam zrobić mammografię, robiłam rokrocznie i tam wyszło... Okazało się "oj, oj, oj, oj!". Tak, ugięły się nogi pode mną, jak każdemu ze strachu przy takiej wiadomości - opowiada nam pani Irena.
Myśli biegały po głowie, serce waliło jak młot, ale w końcu przyszło opamiętanie: - Dobrze, dobrze, jest źle, ale trzeba szukać ratunku - powiedziała sobie.
Przeczytaj też: Irena Santor jak Angelina Jolie poddała się mastektomii
Długo się nie zastanawiając, wraz z lekarzami, chwyciła się z chorobą za bary i zaczęła z nią walkę. Wygrała, bo jak mówi, zmiany zostały wykryte bardzo wcześnie. - To już jest przeszłość. Coś, co minęło i oby nie wróciło - mówi nam dziś z uśmiechem na twarzy.
Pamiętna Wielkanoc odmieniła jej życie
- Ludzie w pewnym wieku, po doświadczeniach, doceniają, umieją wartościować rzeczy... Te są ważne, a te mało. Tak jak książki układa się na półce. Te są ulubione, często czytane, te już zapomniane. Nie należy do kłopotów przykładać zbytniej wagi. No i zdrowie... Ja wiem, to jest oklepane, najważniejsze jest zdrowie, ale uważam, że to jedyna racja. Trzeba cenić czas, pamiętać, że mija. Od momentu choroby cenię go potrójnie - mówi gwiazda piosenki i dodaje: - Życzę, żeby Państwo do następnej Wielkanocy dotrwali w zdrowiu.